środa, 13 lutego 2013

Dajcie mi 6 milionów a świat będzie piękny

Badania naukowców dzielę na trzy grupy: pierwsza z serii znalezienie lekarstwa na raka, druga to sprawdzanie wpływu ruchu riksz w północnej Mandżurii na populację surykatek w Afryce a trzecia to badania kończące się stwierdzeniem że picie alkoholu powoduje nietrzeźwość. Tym pierwszym kibicuję bezgranicznie, jeśli zakończą się sukcesem pobiją na głowę wynalezienie koła i viagry. Dumą napełnia mnie fakt, że rodzaj ludzki - mimo wszystko - dąży do poradzenia sobie z każdym problemem. Być może jest to bicie głową w mur, być może naukowcy poszukują rzeczy, która nie istnieje. Być może. Ale jest szansa, że coś takiego wynajdą, czego ja i cała ludzkość z całego serca życzy. I na takie badania nie szkoda ani eurocenta. Dwie kolejne grupy to już czyste żarty z nauki. Jak dla mnie to tylko chęć uczestniczenia w jakimkolwiek projekcie badawczym budującym ego niespełnionego wynalazcy, bez znaczenia jak durny i niedorzeczny jest dany projekt. Załóżmy, że riksze wpływają na surykatki. Wydano kwadryzyliard dolarów na wojaże między Azją a Afryką, pomiary średnicy rikszowatego koła i średnią prędkość Chińczyka, ciągnącego tę rikszę. Następnie zbadano jakość życia surykatek, ogólne samopoczucie i fakt czy często cierpią na niestrawność. Okazało się, że im szybciej Pan Zou Zeng biegnie z rikszą tym surykatki mają gorzej.  I co? I nic. Powiedzcie Panu Zou Zengowi, żeby biegał wolniej bo jakieś myszy w Afryce boli głowa. Stawiam wszystkie moje długi na to, że gość nie ma zielonego pojęcia o tym, co to jest Afryka i serdecznie nie obchodzą go żadne myszy w momencie kiedy lokalny watażka pracuje nad poprawą wydolności jego pracy z bambusem w ręce. Badanie, na które wydano worek pieniędzy okazało się bezsensowne. Zresztą, gdyby ten projekt został poprzedzony chociażby kapuśniaczkiem (bo cała burza to za dużo) mózgów, to worek pieniędzy zamiast na zaglądanie surykatkom pod ogon przeznaczono by na elegancki raut i bez naukowych definicji można byłoby odkryć fakt, że alkohol powoduje nietrzeźwość. Dwa w jednym, wszyscy szczęśliwi.
Poczytałem ostatnio o projekcie Casper. W założeniu ekstra. Grupa badaczy, naukowców i producentów fotelików z całej Europy debatuje nad tym jak bezpiecznie przewozić dzieci. Budżet projektu to calutkie 6 milionów euro. Będą badać sto różnych rzeczy, od wielkości wątroby noworodka po możliwe obrażenia  będące wynikiem upadku dziecka z roweru. Pojawiają się projekty nowych manekinów, rewolucyjnych czujników i cholera wie jeszcze czego. Będą badane różnice kulturowe między Atenami a Warszawą, niewątpliwie wpływające na przewożenie dzieci. Drodzy naukowcy! Badacie, rzeczy które już dawno zostały zbadane. Szukacie rozwiązania problemów, które są już rozwiązane. Alkohol powoduje nietrzeźwość, a wypadki powodują urazy.  Dajcie mi te sześć milionów, a gwarantuję wam, że świat będzie lepszy. Pięć baniek z miejsca idzie na biedne dzieci. Następnie wykupuję wycieczkę na ryby pod Sztokholmem i pytam Pana Svenssona jak bezpiecznie przewozić dziecko. Po powrocie do kraju urządzam pikietę na Wiejskiej, która wymusi stworzenie komórki uczącej każdego sprzedawcę fotelików w tym kraju, fachu którym się zajmuje. To będzie gratis, myślę że skoro dostaliśmy od unii sto tryliardów euro, znajdą się fundusze na działalność takiej organizacji. Za resztę, która zostanie jestem w stanie zaprojektować fotel który dostanie pół gwiazdki w ADAC, do tego będzie brzydki jak noc listopadowa ale będzie kosztował dwieście złotych i pobije na głowę kolorowe bezpieczeństwo z ulotki reklamowej. Drodzy naukowcy, koło bardziej okrągłe już nie będzie, jest wzorzec skandynawski i z niego korzystajmy. Po co tworzycie nowe? Dawno temu w Ameryce powstał system latch, taki ich isofix. Europa oczywiście musiała po swojemu, dziesięć lat zajęło stworzenie swojej wersji, a następne dziesięć przekonanie się o tym, że wersja amerykańska jest lepsza. Ile kasy wydaliście na to, żeby to odkryć? Bo mi wystarczyło osiem minut z wujkiem googlem, żeby mieć czarno na białym. Mówi się o rewolucji w postaci I-size. Jaka to rewolucja? Obowiązek przewożenia dziecka do 15. miesiąca w foteliku tyłem do kierunku jazdy to żadna rewolucja. Macie tu wiadomość gratis ode mnie: minimum do 2,5 roku TRZEBA wozić dziecko tyłem do kierunku jazdy. Ile jeszcze milionów pieniążków i lat świetlnych potrzeba żebyście otworzyli oczy? Mówicie, że różnice kulturowe wpływają na przewożenie dzieci. Różnice kulturowe co najwyżej wpływają na ilość stosunków habibi na wczasach w Hurgadzie i sytuację na Bliskim Wschodzie. Skoro są one tak ważne, to dlaczego przepisy dotyczące oddychania są jednakowe niezależnie szerokości geograficznej? Czemu leniwy Grek i pracowity Niemiec - pomimo różnic kulturowych - rozumieją, że nie wypada jeździć 200km/h po terenie zabudowanym? Dlaczego, skoro różne nacje pojmują podstawowe rzeczy na w ten sam sposób, inaczej miałyby widzieć foteliki? Zostawcie te historie antropologom a zajmijcie się poważną robotą. Synonimem słowa unia jest słowo jedność. Skopiujcie szwedzkie rozporządzenia, przetłumaczcie je na języki od portugalskiego po estoński i najzwyklej w świecie wprowadźcie je w życie. Proste, oszczędzicie i czas, i pieniądze. No chyba, że akurat na tym wam nie zależy.

2 komentarze:

  1. Nie chodzi o znalezienie lekarstwa na raka, tylko o jego dostępność. Cenę, innymi słowy. Gdyby je wynaleziono, świat byłby gorszy - ludzie umieraliby wiedząc, że nie muszą, w imię zysków korporacji, która ma patent. Medycyna jest dziś czymś, czym kiedyś była wiara w boga. Kiedyś ludzie zdawali się na jego łaskę, wierząc w życie pozagrobowe. Obecnie zdają się na wszechmoc nauki wierząc, że zapewni im ona nieśmiertelność, rozumianą jako dożycie późnej starości. Mało kto boi się już piekła, nieliczni wierzą w rajski ogród, który prawdopodobnie i tak jest niezamieszkały. Sukcesy medycyny lub nauki jako takiej są postrzegane jako dowód istnienia prawdziwego boga, czyli wszechmocnego człowieka. Są współczesnymi cudami. Prawdziwa wiara w boga potrafiłaby odrzucić medycynę i zdać się na Jego wyrok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wynaleziono już wiele lekarstw na raka i inne choroby, ale takich leków zwyczajnie nie opłaca się produkować koncernom farmaceutycznym, a co się z tym wiąże nie ma badań klinicznych i nie mogą być powszechnie dostępne. Pomiędzy pierwszą a drugą kategorią badań jest jeszcze szereg kategorii. Jakby wszyscy zajmowali się rakiem to jednak nauka nie szła by do przodu.

    OdpowiedzUsuń