piątek, 13 września 2013

Jak sobie radzić z kryzysem?

Prowadzisz sklep, który nie do końca prosperuje tak jakbyś chciał? Ja też. Ale mam kilka rad, które mogą pomóc przywróceniu pożądanego stanu rzeczy.

1. Reklama. Mam świadomość, że może Cię nie stać na minutowy spot przed finałem ligi mistrzów, a reklamie w radiu nie do końca wierzysz, bo ciężko ufać komuś kogo nie widać. Zacznij zatem od największego skupiska ludzkości w jednym miejscu czyli od sieci. Możesz założyć najładniejszą koszulę i najporządniejszy zapach jaki znajdziesz w kosmetyczce, ale - pamiętaj - nigdy nie będziesz tak wiarygodny jak anonimowy z forum dla młodych matek. Wiem, że przykre ale takie czasy. Tylko nie przegnij i nie tłumacz rodzicom, że wbrew temu co się powszechnie mówi brzytwa jest bezpieczną zabawką i akurat masz fajną promocję. To może przynieść odwrotny skutek.

2. Zainteresowanie klienta już na wejściu. Musi być wow. Postaw na parkingu przed sklepem fontannę tryskającą bąbelkami, replikę papamobile albo małą wyrzutnię promów kosmicznych. Dzieci to lubią. Jeśli nie masz przed sklepem parkingu prawdopodobnie pracujesz w jednym z pięciu miejsc na świecie, w którym nie słyszano jeszcze o samochodach. Jest więc duża szansa, że potencjalny klient przyjeżdża do ciebie koniem. Poczęstuj go więc bigosem i setką wódki, a z dużą dozą pewności zyskasz stałego klienta, który będzie odwiedzał Cię pod byle pretekstem. Albo i bez.

3. Personel (ładny). Wierz lub nie ale zatrudnienie ładnej kasjerki kosztuje tyle samo co brzydkiej. Być może Twojej żonie się to nie spodoba, ale wytłumacz jej że to tylko po to abyście mogli w końcu pojechać na Madagaskar. Albo przynajmniej do Karpacza. Tak już jest, że lubimy ładnych ludzi i nikt nic na to nie poradzi. Ładni ludzie wprawiają nas w dobry nastrój, co z kolei generuje chęć wydawania pieniędzy. Proste.

4. Personel (mądry). Sprzedając rzeczy, których stopień skomplikowania przewyższa budowę kija ze sznurkiem, zadbaj o to aby osoby obsługujące klienta nie ograniczały się do podania barwy i kształtu prezentowanego towaru. Większość klientów ma dobry wzrok i takie dane nie ułatwią im wyboru. Raczej będą pytać o skład chemiczny, sposób montażu i o to co się stanie gdy dziecko połknie wózek. Twój pracownik powinien znać odpowiedzi na takie pytanie. Ewentualnie podstawy pierwszej pomocy.

5.  Wystrój. Fajnie by było zatrudnić znanego projektanta przestrzeni jednak on trochę kosztuje i jeśli jesteś facetem to bardzo możliwe że będzie chciał łapać Cię za pośladki, więc dopóki ładna kasjerka nie sprawi, że klienci będą dzwonić po chwilówkę byleby tylko wydać u Ciebie każdy grosz zaopiekuj się tym co masz. To, że Ty wiesz gdzie co wisi nie jest równoznaczne z tym, że klient też będzie wiedział. Ustaw sklep tak, żeby nie czuł się jak poszukiwacz zaginionej Arki. Każdy lubi wyzwania, ale matka z płaczącym na ręku dzieckiem raczej nie ma głowy do zabawy w chowanego.

6. Ty. Jeśli czujesz się wypalony do tego stopnia, że na pytanie klientki o inną możliwą kolorystę pieluch masz ochotę dźgnąć ją długopisem w oko, to jest ostatni dzwonek żebyś pomyślał o odpoczynku. Zostaw sprawy koloru pieluch tej miłej absolwentce filologii romańskiej, którą zatrudniłeś tydzień temu i która jest Ci  wdzięczna do tego stopnia, że sama zaproponuje przefarbowanie pieluszek na wybrany kolor.

7. Internet. Wywal ze sklepu wszystko to, co jedynie służy za macalnię dla allegrowiczek. Jeśli okaże się, że po tym zabiegu w sklepie zostałeś tylko Ty to oznacza, że po pierwsze nie jesteś w typie allegrowiczek, a po drugie powinieneś trzymać kciuki, żeby ktoś w końcu wytłumaczył panu Obamie, że po zniesieniu wiz będziemy najlepiej i najwydajniej pracującą mniejszością narodową dla chwały Ameryki. Bo pracować na chwałę Orła Białego najzwyklej w świecie nie mamy już sił i środków.

5 komentarzy:

  1. wszystko święta prawda, a szczególnie pierwszy punkt :) no bo ja (Twoja nowa klientka), dowiedziałam się o Tobie i Twoim sklepie, na pewnym forum dla młodych matek xD ha ha ha.. to działa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety Andrzeju, tak będzie zawsze, dopóki najlepszym klientem spółki jawnej z Czwy będzie sklep RTV, a ferofixa będzie Ci taniej kupić w agicie niż z niezłym rabatem u waleta. I dopóki karyto będzie synonimem bezpieczeństwo, a jako tako lekkości i zwiewności. A zwieńczeniem degrengolady będzie plaga isofixa dopinanego do plastiku karwali czy kalwarii. I wtedy moją misję uznam za zakończoną...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia kim jesteś ale powinniśmy się napić razem. Ja stawiam..

      Usuń
  3. Takie zdarzenie miało już miejsce w obecnej dekadzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli powinienem sobie przypomnieć każdego z kim imprezowałem od 2010 roku i kto do tego ma trzeźwe spojrzenie na świat? W takim układzie poddaje się :)

      Usuń