O priorim miało być dawno temu, ale trochę się ostatnio dzieje w moim życiu i nie do końca jest czas. A jak już czas się znalazł to Dorel po raz kolejny radośnie ogłosił, że najlepsze foteliki foteliki świata lubią się popsuć z powodu niczego, o czym oczywiście musiałem napomknąć. Mam nadzieję, że tym razem żadne tsunami czy inna teściowa nie wpadnie przez okno i post uda mi się skończyć.
Priori to fotelik będący na naszym rynku od zawsze. Często czytam, że jest cudowny, boski, zajebisty i ogólnie dziw bierze, że jeszcze nie był u Wojewódzkiego. A co on miałby robić u Kuby? Z racji swojego wieku mógłby powspominać hymn Górniakowej, porównać Polskę rządzoną przez lewicę, prawicę i liberałów, czy wskazać istotne różnice między taktyką kadry Beenhakkera a Smudy. Mógłby, gdyby nie był fotelikiem. Ale jest i jedyne co nieźle potrafi to stać na półce, więc kariery medialnej mu nie wróżę.
Jest jednak wychwalany pod niebiosa na równi z Natalią Siwiec, nie zastanawiając co rzeczywiście ma do zaoferowania. I tu jest błąd. Bo temu fotelikowi winniśmy szacunek, ale taki jaki należy się leciwym osobom, jednak nie powinniśmy go darzyć zachwytem zarezerwowanym dla superbohaterów ratujących wszystko i wszystkich przed wszystkim. Pomijając szeroko pojętą dobroć płynącą od dziadków i babć to nikt z was przy zdrowych zmysłach nie zostawiłby swojej pociechy pod opiekę sympatycznego starszego pana bez zębów, rozpoznającego twarze za pomocą dłoni, w aucie pędzącym 150 na godzinę krajową ósemką. Byłoby to najzwyklej w świecie dość ryzykowne.
ADAC wziął ten fotelik po raz drugi na testy w zeszłym roku, wyniki nie zmieniły się w porównaniu z poprzednimi. Jak wypadł? Proszę bardzo:
Niespodzianka (dla mnie żadna, ale dla wyznawców Ruchu Maxi Cosi na pewno). Zderzenie czołowe to dwie gwiazdki, a boczne trzy. W odniesieniu do innych "znanych i kochanych" fotelików są to wyniki o cały stopień niższe i wniosek, że wcale nie jest tak kolorowo jakby to wyglądało, a nawet jest "poniżej normy".
Ogólną ocenę za bezpieczeństwo mocno podnosi montaż fotelika. I to jest rzecz, na którą zdecydowanie należy zwrócić uwagę. Maxi Cosi Priori XP był projektowany w czasach, kiedy golf III w wersji bon jovi i naklejką pioneer był jeszcze fajnym samochodem nawet w miejscowościach zaopatrzonych w światła przed przejściami dla pieszych, a isofix pełnił funkcję nowinki technicznej dopiero co wprowadzanej w jego młodszym bracie ze znaczkiem IV. Były to jeszcze czasy, w których nad fotelami Maxi Cosi pracowali goście z jako takim zapałem i chęciami. Panowie wzięli pod uwagę standardowe warunki panujące w ówczesnych autach i stworzyli sposób mocowania fotelika, który powoduje, że fotel jest prawidłowo, bezpiecznie i stabilnie zamontowany w praktycznie każdym aucie, bez względu na kanapę i rodzaj mocowania zamków pasa bezpieczeństwa.
Tu jest właśnie sens istnienia Maxi Cosi Priori XP. Jeżeli jeździcie autami z zeszłej epoki, których nadkola przybierają rdzawy kolor a paski trzymające zamki pasów bezpieczeństwa są długie jak historia Ziemi to jest duże ryzyko, że do takiego auta nie zamontujecie bezpiecznie żadnego fotelika montowanego przodem. Albo zdecydujecie się na fotel montowany tyłem, albo pozostaje wam konstrukcja pamiętająca bitwę pod Grunwaldem i pod względem samego bezpieczeństwa nie robiąca absolutnie żadnego szału ale dająca się zamontować w waszych dyliżansach. Ewentualnie, jeśli ochronę waszych dzieci chcecie powierzyć fotelikom oferującym kredki gratis i nic poza tym, również wybierzcie priorego.
Jeżeli natomiast wasze pojazdy są z serii tych, za którymi "Niemiec płakał jak sprzedawał" a ich wnętrze jest bardziej przyjemne do montażu lepszych fotelików to jednak warto dołożyć parę stówek, a prioremu podać kaczkę, tubkę kleju do protez i pomachać na do widzenia.