Temat który rozgrzewa gorące głowy malkontentów i wprowadza drżenie serc rodziców- co
się dzieje z dzieckiem w foteliku RWF kiedy nasze auto dostaje klapsa w tyłek? Przecież każdy
kiedyś miał przegląd kufra na światłach, brat, szwagier, teściowa i sąsiad z dołu- wszyscy są zgodni
-to najczęstszy rodzaj kolizji na polskich drogach. A przecież w takim wypadku fotelik RWF
zadziała jak fotelik przodem przy czołówce i całe te jeżdżenie tyłem można rzucić w diabły. Ale czy
na pewno?
Żeby dobrze zgłębić temat rozbiję go na trzy składowe: STATYSTYKA, PENETRACJA
(18+) i PRZECIĄŻENIA.
STATYSTYKA
Faktycznie, auta obwąchujące sobie kuper na skrzyżowaniu to codzienność. Tylko, że takie
zdarzenia nas absolutnie nie interesują, choć idą w setkach tysięcy to nie warto, w kontekście
fotelików, poświęcać nawet minuty na pochylaniu się nad nimi. Dlaczego? Dlatego, że w kodeksie
drogowym mamy dwa pojęcia: Kolizja oraz Wypadek.
W 2016 roku do jednostek Policji zgłoszono 406 622 kolizje drogowe. Kolizja drogowa jest wtedy,
kiedy doszło do szkody materialnej przynajmniej u jednego uczestnika. Gigantyczna większość
całusów w pupę zawiera się właśnie w tej kategorii. Co to oznacza? Że fotelik albo zadziałał
wzorowo albo zupełnie nie był potrzebny bo skończyło się na prostowaniu zderzaka a pasażerowie
pojazdu odczuli wszystko tylko jako niekomfortowy wstrząs.
To co nas interesuje to wypadki. Wypadek jest wtedy, kiedy przynajmniej jeden z uczestników
zdarzenia zmarł lub odniósł rany powodujące rozstrój zdrowia trwający dłużej niż 7 dni.
I to nas właśnie interesuje, odsuwając na bok wszystkich cwaniaków w golfach, którzy nie potrafią
się zachować na czerwonym otrzymujemy esencję- wydarzenia poważniejsze niż bum bum które
zmusi nas do wyklepania błotnika.
Statystyka to nauka wyższa i jakiś czas temu na blogu mieliśmy wpis o tym, jak należy ją czytać:
http://osiemgwiazdek.blogspot.com/2015/09/zderzenia-boczne-czyli-bambuko-level.html
Z tego wywodu można wysnuć jedno- 10% wszystkich wypadków to uderzenia z tyłu. Czyli jeśli
chodzi o wydarzenia gwałtowne, takie z powodu których w ogóle kupujemy foteliki to o wiele
częściej może nas spotkać uderzenie czołowe (65%) lub boczne (25%) a jak wiemy RWF dużo
lepiej poradzi sobie w takich sprawach od fotelika przodem
Podsumowując: kupując fotel tyłem przygotowujecie dobrze się na 90% wszystkich ewentualności.
Claro? To lecimy dalej.
PENETRACJA
Zakładam, że wszyscy macie dzieci więc termin nie jest wam obcy, jednak dziś skupię się na
jego drugim znaczeniu. Najprościej- penetracja jest wtedy, kiedy coś wpada nam do auta, na
przykład inne auto lub po prostu fura gniecie się tak, że fotelik musi stawić czoła fizycznemu
naporowi, na przykład drzwi waszego pojazdu.
Temat jest prosty i nie ma co się nad nim rozwodzić. Załóżmy, że w kufer wpada nam TIR.
Zdarzenie z tych najtragiczniejszych, najczęściej niewiele może pomóc zarówno dzieciom jak i
dorosłym ale jeśli nie zostaniemy zgnieceni jak puszka to wkładając dziecko w fotelik tyłem
odsuwamy go bardziej od miejsca uderzenia, dając dodatkowe kilkadziesiąt centymetrów zanim
cokolwiek będzie miało szansę uderzyć bezpośrednio w fotelik i dziecko.
PRZECIĄŻENIA
I tu dochodzimy do całego creme de la creme uderzeń z tyłu. Czy fotelik RWF zachowuje się w
trakcie pacnięcia w tyłek tak samo jak fotelik FWF przy czołówce? Otóż, NIE.
Zanim przejdę do sedna, musicie wiedzieć czym w ogóle jest przeciążenie. Przeciążenie jest wtedy,
kiedy na obiekt działa siła inna niż przyspieszenie ziemskie. Czyli 1 G. 1 G jest wtedy kiedy
siedzimy na tyłku przed kompem i działa na nas tylko i wyłącznie grawitacja. Stąd 0G określane
jest jako nieważkość. Proste.
Jadąc samochodem co rusz doznajemy przeciążeń. Przyspieszając czy hamując, działa na nas siła
skierowana wzdłuż ciała- na przykład od klatki piersiowej do pleców kiedy ruszamy spod świateł,
lub w odwrotnym kierunku kiedy hamujemy. Im efektywniej przyspieszamy lub hamujemy, tym
większe przeciążenia możemy odczuć. Uderzenie w cokolwiek samochodem to tak naprawdę
najszybszy(i najgłupszy) sposób na hamowanie i jednocześnie zdarzenie, podczas którego działają
na nasz organizm największe siły.
Ponieważ przeciążenia zależą stricte od tego z jaką prędkością się poruszamy i w jakim czasie tę
prędkość wytracamy, producenci samochodów stosują w swoich autach tzw. Strefy zgniotu. Patrząc
na totalnie zgnieciony przód auta można dojść do wniosku, że w środku zastaniemy krwawą jatkę
ale nie, jeśli kabina pozostała nienaruszona to sposób w jaki rozniosło komorę silnika dał ludziom w
środku dodatkowe ułamki sekund na wyhamowanie, co wydatnie obniżyło działające na nich
przeciążenia i rozproszyło siłę uderzenia.
Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało
Okej. Przeciążenia są diabelnie groźne, dlatego właśnie mamy w aucie pasy i poduszki powietrzne,
żeby przytrzymać ciało , jednocześnie pozwalając głowie na kontrolowane, amortyzowane,
powolniejsze zatrzymanie w air bagu. W przypadku fotelika przodem, w którym korpus dziecka jest
trzymany przez pasy problemem jest siła z jaką (dosłownie) głowa próbuje oderwać się od ciała. To
jest główny powód dla którego wozimy tyłem gdzie to zjawisko występuje tylko w trakcie tzw.
Rebound i jest kilkukrotnie mniej gwałtowne.
Ale do sedna. Jadąc z prędkością 50km/h i uderzając czołowo w inne auto dokonujecie
gwałtownego hamowania. Przeciążenia jakiemu zostaniecie poddani będą zależeć od czasu w jakim
wytracicie prędkość od 50 do 0. Dla uproszczenia przyjmijmy, że to 20G.
Czy dostając strzała w kufer od auta poruszającego się z prędkością 50km/h nasze dziecko w RWF
również odczuje 20G? Absolutnie nie. Dlaczego? Ano dlatego, że my w tej sytuacji nie hamujemy.
My przyspieszamy, pchnięci uderzeniem od tyłu. Żeby doznać 20G musielibyśmy po takim strzale
przyspieszyć w od 0 do 50 dokładnie w takim samym czasie jak wytracaliśmy prędkość w
poprzednim przykładzie. Realne? Nie.
Dlaczego? Sięgnijmy do fizyki która rozgrywa się na stole bilardowym. Jak kiedyś mieliście
styczność z bilardem to wiecie, że kule bilardowe są w cholerę twarde. Jest to esencjonalne dla tej
gry z jednego powodu- kuli bilardowej nie da się zdeformować używając sił jakie zachodzą w
trakcie rozgrywki co oznacza dokładnie to, że jeśli weźmiesz dwie kule o tej samej masie i uderzysz
jedną w drugą pod kątem prostym z prędkością 1m/s to ta druga kula po uderzeniu zacznie poruszać
się dokładnie z tą samą prędkością. Jakbyśmy po ulicach wozili się kulami bilardowymi to teza
którą rozgryzamy była by prawdziwa, dodatkowo bardzo często byśmy umierali i wyglądalibyśmy
bezdennie głupio. Czym się różni kula bilardowa od samochodu? Auto ma wyżej wspomniane
strefy zgniotu, które rozpraszają część energii uderzenia. Autu bliżej do jajka niż kuli biladrowej.
Uderzając jednym autem w drugie nigdy przenigdy nie nadamy mu takiej samej prędkości jak nasza
wyjściowa. Co gra na naszą zdecydowaną korzyść, kiedy to my jesteśmy uderzani.
Nasza Łódzka klientka miała nieprzyjemne spotkanie na austriackiej autostradzie. Dziecku nawet nie wypadł smoczek.
I znów autostrada, tym razem walnięta opona przy 120 km/h, szaleństwo po całej szerokości jezdni, uwalenie z przodu i z tyłu, dziecko z
zadrapaniami zwolnione do domu.
A na koniec konkurs: w internecie można znaleźć mnóstwo artykułów i apeli od rodziców, którzy
mieli wypadek i mówią "trzymajcie swoje dzieci tyłem do kierunku jazdy!". Co chwila wyskakują
nowe. Osiem Gwiazdek stawia kratę piwa temu, kto znajdzie w necie hasło "Miałem porządny fotel
tyłem i uderzenie w tył, kupujcie swoim dzieciom foteliki montowane przodem!"
Howgh,
Kapitan