osiemgwiazdek.pl

czwartek, 31 stycznia 2013

Jeszcze raz o wyższości fotelików RWF

Dzisiaj nie o teorii, będą za to filmy o wypadkach z fotelikami w roli głównej. Na początek clio z romerem duo plusem na pokładzie:



Volvo v60 z dwoma britaxami multitech


I na koniec bmw 3 z dwoma tymi samymi fotelikami fair g 0/1 ale zamontowanymi w inny sposób:


środa, 30 stycznia 2013

Panie Waldku, Pan się nie boi

Się narobiło. Posty z etykietą "życie" miały służyć upublicznieniu własnych przemyśleń i innych spostrzeżeń świata. W założeniu lekkie, łatwe i przyjemne, bo nie samymi fotelikami człowiek żyje. A tu burza nastąpiła, że pół wózkowo - fotelikowego światka o niej trąbi. W branży akurat sezon ogórkowy to trąbią z każdej możliwej strony. Gorzej niż w korku na Manhattanie, przysięgam. Niekoniecznie się przejmuję, tym co się komuś nie podoba, ale jeśli ktoś sugeruje mi, że minąłem się z powołaniem to nie byłbym sobą gdybym nie odpowiedział. Sugestia poleciała taka, że raczej powinienem tirem przez świat jeździć niż w fotelikach robić. Sugestia tym śmieszniejsza, że poczęstował mnie nią as, który jeszcze wczoraj nie widział znaczącej różnicy między isofixem a adakiem, natomiast dzisiaj bryluje na salonach z doczepionym do czoła glejtem informującym o posiadaniu wiedzy co najmniej na poziomie mistrza Yody. Superfajnie. Panie Waldku, Pan się nie boi. Nie mam zamiaru uzurpować sobie prawa do noszenia korony fotelikowego króla. Pana hegemonia w tym temacie jest niezagrożona, nawet jeśli fotele RWF to w dalszym ciągu dla Pana czarna magia i wymysł szatana. Ja prosty człowiek jestem, gdzie mnie tam na salony, za dużo słomy mi z kaloszy wystaje. Ponadto nie jestem fanem wazeliny, niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania w Pana światku, więc raczej bym się nie odnalazł. Nie wysyłaj też mnie Pan Panie Waldku na żadne kursy. Brałem w nich udział, zanim Pan miał jeszcze świadomość, że istnieją różnice między fotelikiem a wiaderkiem. Serio. Ponadto gdyby ukończył Pan podobnie jak ja porządne technikum krawieckie, wiedziałby Pan, dlaczego jabłko spada z drzewa i co się stanie z kręgosłupem dziecka gdy pociągnie się głowę z siłą F, więc może nie wrzucałby Pan haseł pod tytułem: jakieś wykształcenie jest wymagane. Musi Pan wiedzieć, że cenię sobie również rzadką w dzisiejszych czasach umiejętność samodzielnego myślenia, do tego mam kieszonkowy słownik rozmówek polsko - angielskich, więc jestem w stanie zdobywać informacje znajdujące się trochę dalej niż na fanpejdżu. Proszę sobie wyobrazić, że nie tylko w Polsce dzieci mają foteliki samochodowe. Na koniec o Pana prywatnych wycieczkach w moim kierunku: nie nazywaj mnie Pan tchórzem, w wolnych chwilach łapię osy do szklanki a ostatnio kopnąłem bałwana, wiem co to jest odwaga. Jeśli się Panu nie podoba, że ktoś napisał jak jest to Pana problem, nie rozumiem gdzie tu jest moje tchórzostwo. Pisze Pan, że oskarżam anonimowo. Gdyby pomyślał Pan przez bardzo krótką chwilę może udałoby się Panu skleić fakty w jedną sensowną całość. Proszę spróbować, to naprawdę nie boli. Nie jestem też poszkodowany przez los, oszczędź Pan sobie żalu. Mam śliczną dziewczynę, nowy czajnik, zniżkę w mc donaldzie, talon do tesco i paszport polsatu, czego chcieć więcej od życia? Siedź Pan sobie Panie Waldku dalej w tym swoim światku, mi nic do niego, ale za porady co do sensu mojego życia serdecznie dziękuję, dam sobie radę bez nich. 


Niech moc będzie z Tobą.


niedziela, 27 stycznia 2013

Kiedy zmienić fotelik samochodowy

Im później tym lepiej. Rodzice mają jakieś dziwne wyobrażenia o terminie wymiany fotela, najczęstsze argumenty jakie słyszłę:
- bo już samo siedzi
- bo nóżki mu wystają
- bo płacze
- bo chcę widzieć dziecko
- bo dziecko chce widzieć mnie
- bo ono już nie chce jeździć w tym co ma
- bo tutaj o jest mu niewygodnie
- bo koleżanka już zmieniła a ja jeszcze nie
- dziecko osiągnęło 9 kg
- dziecko osiągnęło 15 kg

Każdy bez sensu. Kryteria zmiany fotelika dla każdej grupy wagowej są jasno określone. W przypadku foteli 0-10 lub  0-13 (popularnych nosidełek) fotel nadaje się do wymiany, gdy:
- czubek głowy wystaje ponad obrys fotelika
- nie da się poprawnie zapiąć pasów
- dziecko przekroczyło wagę przypisaną do danego fotela, czyli 10 lub 13 kg

I tyle. Jeśli decydujecie się na zakup następnego fotelika montowanego tyłem do kierunku jazdy, to większego problemu nie ma. Zmieniając fotelik nawet zbyt wcześnie, wasze dziecko nadal przewożone jest w najbezpieczniejszy sposób i na ogół macie pewność, że taki fotelik będzie pasował do waszego dziecka. Jeśli natomiast przesadzacie 9 miesięczne dziecko o wadze 9 kg do typowego fotelika FWF, sporo ryzykujecie, wasze dziecko powinno jeszcze zostać w tym fotelu który ma.

Dla fotelików 9-18 sprawa wygląda tak:
- linia oczu jest ponad obrysem fotelika
- dziecko przekroczyło 18kg
- pasy wychodzą poniżej linii ramion (nie dotyczy RWF, chyba że wychodzą na wysokości łopatek)

Kropka. Często spotykam się z sytuacją, w której rodzice przychodzą z 2,5 letnim dzieckiem chcącym kupić fotel 15-36 bo przecież dziecko już ma 15 kg. Najczęściej zapraszam takich rodziców na wizytę za pół roku. Fotele 15-36 są dla dzieci, które mają minimum 3 lata (chociaż dobrze byłoby 4 lata). Co w sytuacji gdzie faktycznie wyrosło z 9-18 a do 15 - 36 jest za młode? Spróbować z fotelem 9 - 36, lub (dużo rzadziej wybierana opcja) znaleźć fotel RWF w grupie 9-25. Ciekawym rozwiązaniem będzie Romer Xtensafix umożliwiającym zapinanie dziecka własnymi pasami do 25 kg. Ale na niego jeszcze chwilę trzeba poczekać. 

Fotele 15 - 36 w teorii powinny wystarczyć do końca. Zdarza się jednak, że dziecko nie mieści się na wzrost lub przekracza wagę ustaloną dla fotelika nie osiągając jeszcze 12 lat. Co wtedy? Jeśli jest wyjątkowo pulchne i przekracza wagę 36 kg przy niewielkim wzroście, można zaufać Amerykanom którzy przeprowadzają  testy zderzeniowe na manekinach ważących 55 kg i zainwestować np. w Sunshine Montereya. Jeśli wasze dziecko przekroczy wszelkie granice wagowo - wzrostowe ale do 12 lat jeszcze brakuje pozostaje poddupnik z prowadnicami dla pasa biodrowego. Pozwoli on na właściwy przebieg pasa i odciąży niewykształconą jeszcze miednicę podczas zderzenia. Jest to jedyny przypadek, gdy użycie poddupnika ma logiczne wytłumaczenie. Przy takim rozwiązaniu należy pamiętać o prawidłowym ustawieniu zagłówka kanapy. 

piątek, 25 stycznia 2013

I-size


Wspomniałem o tym wynalazku już wcześniej, ale niezbyt konkretnie bo bardziej zająłem wynurzeniami natury osobistej. I-size to robocza nazwa nowej regulacji ECE 44/04 dotyczącej fotelików samochodowych. Została zatwierdzona pod koniec zeszłego roku, w życie wejdzie w połowie tego. Najważniejsze założenia:

- obowiązek przewożenia dzieci tyłem do kierunku jazdy do 15. miesiąca życia
- sprawdzanie fotelika pod kątem bocznego zderzenia podczas testów homologacyjnych
- klasyfikowanie grup fotelików według wzrostu dziecka a nie wagi
- standaryzacja fotelików i kanap w samochodach przy użyciu isofixa.

Szczególnie ciekawe jest to ostatnie, wszystkie foteliki wykonane z zasadami I-size mają pasować do aut z tą metką. Auta z I-size będą w sprzedaży od lata 2013 roku. Jeszcze jest szansa, że na przednich drzwiach auta znajdziemy taką ładną naklejkę:



PS Dziękuję Jackowi Chmurzyńskiemu za podesłanie linków na ten temat.

Najfajniejszy fotelik świata.


Zrobiony z włókna węglowego, super lekki, mega wytrzymały, przedział wiekowy 0-10 lat, montowany przodem i tyłem do kierunku jazdy, regulowane oparcie, cena 4.000 $


Istnieje tylko jedna sztuka..

środa, 23 stycznia 2013

Własny biznes a sytuacja w Radomiu.

Szlag mnie trafił. Zbierało się to we mnie długo, ale jakoś nie było okazji wyrzygać (przepraszam, za słowo ale tak to czuję). Jeśli ktoś z was myślał, że prowadzenie własnego biznesu w tym kraju polega na płaceniu zusu i wakacjach na Madagaskarze dwa razy w roku to jest w błędzie. W moim przypadku to od czasu do czasu jakiś Egipt z lasta  a na co dzień homonto przez cały tydzień, średnio przez 12 godzin na dobę. Nie narzekam, posiadam całkiem zaawansowany stopień pracoholizmu i jak nie pracuję - w szeroko pojętym znaczeniu - to staję sie nerwowy i.. idę pracować. Praca uszlachetnia, to prawda. Dzięki pracy człowiek jest lepszy, docenia to co ma i w zasadzie można tu wstawić wszelkie frazesy jakie kiedykolwiek słyszeliście o robocie. Cieszę się, że mam pracę. Jestem z siebie dumny, że ja - podwórkowy ziom, fan jointów i łupania słonecznika na ławeczce jakim kiedyś byłem - dzisiaj daję też komuś pracę. Płacę zusy, podatki i robię inne przelewy na różne państwowe konta, których znaczenia nie odkryłem, jedyne co wiem to to, że przed 15. każdego miesiąca muszą być zapłacone. Po prostu muszą. Mała dygresja: ostatnio za zdjęcie szwów z ręki zapłaciłem 20zł. Jeśli chciałbym za darmo to owszem, ale dopiero za tydzień. Także naprawdę nie wiem za co te składki. Może żeby Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej. Jeśli to spowoduje, że w Radomiu będzie lepiej to w porządku, przed 15. będzie przelew. Obiecuję. Jeśli coś kupuję to tylko na fakturę, jeśli coś sprzedaję to nie ma opcji, żeby bez paragonu. Taki mój prywatny patriotyzm. Jak kiedyś jeździłem MPK to też zawsze z biletem, nie dlatego że kanary, najzwyklej w świecie z zasady.
Tak sobie wszedłem w dorosłe życie, trochę z ideałami, trochę nonszalancko, że przecież młody jestem to mi się wszystko uda, trochę z przekonaniem że twarde łokcie to tylko mi się treningach przydają (gym fight wrocław - polecam, osobiście muay thai, chociaż mma podobno też na dobrym poziomie). Podlane to wszystko było ślepą wiarą, że w XXI wieku w cywilizowanym kraju, w środku Starego Kontynentu, panuje prawo, ład i porządek a układy i układziki to relikt zeszłej epoki, która głównie kojarzy mi się z gumą turbo i psem Szarikiem. Stracone pokolenie? To raczej nie o mnie, myślałem. O słodka naiwności! W moim przypadku przejście na swoje spotkało się z murem którego lewy - prawy nie rozbije.O ile fizyczne bariery pokonam - a niechby - i bez ręki, o tyle to co mnie spotykało ostatnimi czasy to nieporozumienie, z którym nie mam pojęcia jak walczyć.
Prowadząc sklep dziecięcy dążę do tego, aby na półkach był towar rotujący, na którym jestem w stanie zarobić na pensję dla pracownika i Egipt z lasta, chociaż ostatnio to na ślub zbieram. A przynajmniej chciałbym zbierać. Zgodnie z prawem wszelakim ( i unijnym i naszym ) chcąc mieć taki towar wystarczy zadzwonić do producenta / dystrybutora, przedstawić się, wysłać wymagane dokumenty typu nip, regon i zaświadczenie o prowadzeniu działalności (żeby było prościej, w tej chwili to już jeden papier, zresztą dostępny on-line na stronie któregoś urzędu) i ciach! rozpoczynamy współpracę. Tyle teorii, a jak to ma się w praktyce?
Nijak. Fatalnie. Chujowo.

Próbuję nawiązać współpracę z różnymi dystrybutorami i producentami. Nie uwierzycie jak męcząca a w zasadzie upokarzająca jest taka rozmowa. Ciężko uwierzyć, że dystrybutorowi danej firmy nie zależy na zwiększeniu rynku zbytu? A jednak. W moim przypadku rozmowa zapoznawcza z potencjalnym partnerem jest miła jak u cioci na imieninach. Jaki sklep, jaka powierzchnia, numer buta, obwód w bicepsie i inne sraty taty. Oczywiście pojawia się też pytanie o lokalizację sklepu. Wrocław. Odpowiedź: a to dziękuję, ale nie jesteśmy zainteresowani, we Wrocławiu już mamy Partnera.
Wy nie jesteście zainteresowani? Tyle że mnie nie interesują wasze zainteresowania, mnie interesuje mój byt i fakt że chciałbym mieć pieniądze na wypłaty, na zusy, na czynsze i wpłaty które mają poprawić sytuację w Radomiu. Partner celowo napisałem z dużej litery. Partner nie jest bezosobowy. Partner ma w moim kochanym mieście trzy sklepy, hurtownię i ładny samochód. Gruba ryba. Tylko co mnie to kurwa obchodzi?

W świetle prawa jeśli ktoś komuś odmawia sprzedaży czegokolwiek musi podać powód. Coś w stylu: nietrzeźwym alkoholu nie podajemy. A jak to się ma z wózkami i fotelikami? Jak odpowiada taki dystrybutor, który bardzo lubi grube ryby? Na ogół tak:


Witam,

Dziękujemy za zainteresowanie naszymi produktami.
 Z przykrością musimy Państwa poinformować, że w tym momencie nie jesteśmy w stanie podjąć z Państwem współpracy. Obecne moce produkcyjne nie pozwalają nam na  przyjmowanie zamówień od nowych kontrahentów. W firmie zostały podjęte działania mające na celu zwiększenie produkcji, jednak ich efekty umożliwiające rozszerzenie punktów sprzedaży będą widoczne dopiero pod koniec roku. Jeśli wówczas będą Państwo nadal zainteresowani współpracą , prosimy o kontakt, uwzględnimy Państwa w planach produkcyjnych.
Z poważaniem,

Pod koniec roku? Styczeń mamy.. I następny as, który nie potrafi udźwignąć sukcesu własnej firmy i jej produktów:


Witam,

Ze względu na brak zdolności produkcyjnych firma P.P.H.U. xxxx sp. j nie może podjąć współpracy  z Państwem.


Pozdrawiam


Najbardziej rozczuliła mnie odpowiedź pewnej firmy z Poznania, importera wózków klasy premium. Tutaj nawet przedstawiciel handlowy mnie odwiedził (o szczęście niepojęte...) ale tylko po to żeby mi powiedzieć że ich wózki mają tak zaawansowaną technologię, że firma prowadzi uwaga! sprzedaż selektywną i w zasadzie to ja się nie łapię. Cytat z interpretacji prawa unijnego:

Dystrybucja selektywna stosowana jest zazwyczaj dla wprowadzania na rynek produktów znanej marki, towarów o zaawansowanej technologii, artykułów prasowych. Wykorzystuje się go także do zbywania pojazdów samochodowych, jak i części zamiennych do tych pojazdów. 

i dalej:


W dystrybucji selektywnej opartej na kryteriach jakościowych, dystrybutorzy dobierani są według obiektywnych czynników związanych z charakterem towaru (usługi) objętego porozumieniem. Wśród jakościowych kryteriów selekcji wymienić można w szczególności: 

- odpowiedni standard wyszkolenia personelu zajmującego się zbywaniem towarów/usług kontraktowych; 

- kwalifikacje zawodowe takiego personelu; 

- asortyment i/lub sprzedawanych towarów 

- standard/urządzeń służących do dystrybucji [9]. 


Mówię gościowi, że chyba drobna pomyłka zaszła bo nie planuję sprzedawać promów kosmicznych, tylko wózki dziecięce. Takie na czterech kółkach i z torbą na ramie. Bez silników i paliwa rakietowego. Chociaż jakby trzeba było to w jeden dzień z instrukcją obsługi rakiety międzyplanetarnej pod pachą jestem w stanie dolecieć na Marsa, znaleźć życie i jeszcze na mecz zdążyć. A gość do mnie z rozbrajającą szczerością i durnym uśmiechem wali, że owszem mam rację ale konkurencja jest za blisko i nie chce przykrości Grubemu Rybowi robić. No żesz ty &%$&^$*!& pomyślałem jedynie i jeszcze ziutkowi miłego dnia pożyczyłem na do widzenia. 

Przykładów jeszcze kilka, nie chce mi się już rozpisywać bo każda taka sytuacja jest jakby ktoś ci w gębę strzelił i nawet nie ma jak oddać. Wyobraźcie sobie sytuację, że przychodzicie do sklepu a sprzedawca mówi, że butów wam nie sprzeda bo nie spełniacie jego warunków sprzedaży selektywnej. Nie do pomyślenia, prawda? A jednak się zdarza. 


Klasa isofixa, słyszał pan o tym?

Pewnie nie, klienci pierwsze słyszą, sprzedawcy na ogół nie wiedzą o co chodzi. Nawet rozmowa z miłym panem w  ASO różnych marek na ogół wygląda w ten sposób:
- Witam, chciałbym się dowiedzieć jaka jest klasa isofixa w fokusie z 2008.
- Tak, tak, jest isofix.
- Tak, tak, wiem że jest ale interesuje mnie jego klasa, czy wielkość, jak Panu wygodniej. 
- Aha, aha. No to normalny jest.
- Ale normalny A, normalny B, czy może normalny C?
- Nooo, normalny po porostu.
- Super, to już wszystko wiem. Dziękuję, miłego dnia.
- Proszę bardzo, również miłego dnia życzę i polecam się na przyszłość.

I dalej nie wiem. Po co mi to? Żeby wiedzieć czy w danym aucie mogę zamontować na isofixie fotelik z grupy 9-18 tyłem do kierunku jazdy. Po co wam to? Z tej samej przyczyny. Wielu sprzedawców nie ma pojęcia że coś takiego istnieje, więc jest duże ryzyko że przy zakupie fotela sprzedawca nie zapyta was o to, a już na pewno nie sprawdzi. Na szczęście możecie zrobić to sami. 

Fotele z grupy 9-18 montowane przodem do kierunku jazdy wymagają klasy B, fotele RWF potrzebują klasy C. Klasa B nie jest problemem, bo jest ona w zasadzie w każdym aucie. Z klasą C jest nie do końca tak kolorowo i zdarza się, że fotela RWF w waszym samochodzie za pomocą isofixa zamontować nie można. Przed zakupem warto zatem zajrzeć do instrukcji obsługi waszego dyliżansu i otworzyć rozdział "foteliki samochodowe", tudzież inne "bezpieczeństwo". Powinniście znaleźć taką tabelkę:



Jeżeli w kategorii 9-18 widnieje U, to znaczy że jeśli producent fotelika zgodził się na używanie go w danym aucie, to producent auta też nie widzi problemu. Wtedy patrzymy do car listy danego fotela (czyli listy aut zaaprobowanych przez producenta fotelika) i gotowe. Zastrzeżenie: to, że producent jeden i drugi się zgodził nie oznacza jeszcze, że taki fotelik będzie na pewno zamontowany idealnie i super bezpiecznie. To znaczy, że obaj dopuszczają taką możliwość. Jak dany fotel będzie zamontowany w aucie musicie sprawdzić na żywo. Jeśli zobaczymy w tabelce literkę B lub B1, to niestety ale montaż fotela RWF mocno odradzam. Jeżeli będzie literka C to ok, można z danym fotelem próbować.

sobota, 19 stycznia 2013

Jak czytać testy ADAC część 2.

Teraz będzie o grupie 9 - 18 kg i zrozumieniu wyników testów ADAC. Na początek uwaga dla rodziców: w tej grupie są trzy rodzaje fotelików:

1. Montowane przodem do kierunku jazdy z własnymi pasami




2. Montowane przodem do kierunku z poduszką (tarczą) pełniącą funkcję pasów
3. Montowane tyłem do kierunku jazdy.


Te trzy rodzaje foteli, mające całkowicie inne rodzaje zabezpieczeń, wynikają z odmiennej filozofii przewożenia dziecka zaproponowanych przez producentów danego fotelika. Pierwszy i podstawowy błąd, który popełniacie to to, że patrząc na tabelki z testami, rozpatrujecie wszystkie foteliki według jednej skali. Nic bardziej mylnego. Nie można porównywać fotela montowanego tyłem do kierunku jazdy z fotelem montowanego przodem przez pryzmat gwiazdek. To są inne fotele i tutaj wyniki w ADAC są bardziej niż przekłamane. Poniżej ciekawa rozpiska wielkości sił działających na kręgosłup dziecka podczas czołowego zderzenia, w zależności od użytego fotelika. Przy okazji zwróćcie uwagę, że przy użyciu fotela FWF wielkość siły w zależności od zastosowanego sposobu mocowania może się zmienić aż dwukrotnie (duo plus na pasy vide duo plus z isofixem i toptetherem). Q1 i Q3 oznacza wielkość manetkina, 1 i 3 to przybliżony wiek dziecka.


Jak wyglądają wyniki testów takich foteli w ADAC? Dla przykładu za typowy FWF posłuży nam Romer Duo Plus, za poduszkowca Kiddy Guardian Pro, a za RWF BeSafe iZi Combi. Dwa pierwsze mają 4*, ostatni bidulka tylko 3*.

Na początek Duo Plus


Zderzenie czołowe na mocną trójkę, cała reszta cudowna, co prawdą jest bo to przyjemny fotelik.

Teraz Kiddy:

Zderzenie czołowe na czwórkę, zderzenie boczne ideał. Ocena ogólna za bezpieczeństwo prawie piątka. Jak to wygląda w praktyce? Miłej lektury. Gorzej wypadła ergonomia, ale trudno żeby było inaczej przy zastosowaniu poduchy. 

I na koniec Combi:

Czołowe zderzenie na 5*, gorzej boczne bo 3*. Ocenę ogólną obniża ergonomia fotela, która jednak wynika ze specyfiki tego fotelika. Aż 5,4 za zajęte miejsce w aucie, ale czego spodziewać się po fotelu montowanym tyłem do kierunku jazdy?

Na początku postu wkleiłem wielkości sił działające na szyję dziecka, w zależności od użytego rodzaju fotelika. Jedynie przy fotelu RWF nie ma ryzyka złamania kręgosłupa podczas czołowego zderzenia, natomiast według ADAC taki fotel w ocenie ogólniej wypada słabiej od fotelików montowanych przodem do kierunku jazdy. Nacisk na szyję dziecka jest wielokrotnie niższy, a jednak fotel RWF w tabelce widnieje jako "gorszy", natomiast różnica punktowa za czołowe zderzenie wydaje się marginalna. Gdzie logika? Nie mam pojęcia. ADAC ma problem z testami foteli innymi niż montowanymi przodem do kierunku jazdy z pięciopunktowymi pasami. Według jednej skali oceniają trzy różne fotele, w których sposób ochrony dziecka jest diametralnie inny. Jakim cudem i jakim prawem?

piątek, 18 stycznia 2013

Jak czytać testy ADAC część 1.

Już raz pisałem o tym tutaj, ale z racji że dostałem kilka pytań na ten temat stwierdziłem, że widocznie forma przerosła treść i część czytelników skupiła się na koleżce z tabletem. Przykro mi, grafomania jest nieuleczalna i czasami efekty są jakie są. Teraz postaram się przedstawić temat czarno na białym, bez zbędnego lania wody.

Wielu z was sprawdzając bezpieczeństwo fotelika patrzy na tabelki (na polskich stronach o fotelikach czy innych sklepach internetowych) gdzie za poszczególne kategorie (bezpieczeństwo, komfort, obsługa, itp, itd) są przyznawane oceny w skali 1-5 im wyżej tym lepiej, im niżej tym gorzej. Jest to wersja dla leniwych, niekoniecznie mówiąca prawdę o fotelu, jeśli chcecie faktycznie czegokolwiek dowiedzieć się o foteliku dla swojej pociechy odpuście tabelki. Odsyłam do źródła:


W wyszukiwarkę ( zaznaczonym czerwonym kółeczkiem ) wpisujemy interesujący nas model i klik na lupę:



Wybieramy fotelik, który chcielibyśmy kupić i patrzymy co tam się z nim dzieje. Tutaj dla przykładu Romer Kidfix Sict



W przypadku wyników testu podanych w ten sposób, należy pamiętać że wynik maksymalny to 0,5 punktu (ideał) a minimalny to 5,5 (tragedia). Ogólna ocena za daną kategorię jest wyszczególniona tłustym drukiem, poniżej to, co się na nią złożyło. Mnie osobiście głównie  interesują pierwsze dwie pierwsze pozycje (czyli ochrona w zderzeniu czołowym i bocznym) bo ich nie jesteśmy w stanie sprawdzić w jakikolwiek inny sposób. Przebieg pasa (belt routing) i stabilność fotelika w aucie musimy sprawdzić przed zakupem fotelika.   Dzieci są różnie zbudowane, kanapy w autach też nie są takie same a i pasy bezpieczeństwa również nie mają identycznych przebiegów. Całą reszta (łatwość obsługi, miejsce w aucie, wygoda dziecka) również do sprawdzenia w sklepie / w aucie przed zakupem. Testy były przeprowadzane w astrze III, a od 2011 w golfie VI, czyli w autach przyjaznym fotelikom, więc wyższego wyniku w innym aucie za stabilność raczej bym się nie spodziewał. Jeśli wybieracie między dwoma fotelami, warto sprawdzić wynik punktowy. Może się okazać, że pomimo iż na pierwszy rzut oka oba wydają się tak samo bezpieczne, po przeanalizowaniu takich wyników, może okazać się że jeden ma naciąganą czwórkę a drugi ociera się o ideał. A czasem, że trzy jest większe od czterech. 

Żeby nie było tak łatwo to dwa zastrzeżenia: po pierwsze trzeba zwrócić uwagę na rok testu. Fotel  z 4* testowany w 2007 roku raczej nie będzie tak samo bezpieczny jak fotel z 4* testowany w 2012 roku. W technologii 6 lat to przepaść i przez ten czas można wiele rzeczy ulepszyć.

Drugie zastrzeżenie jest trochę bardziej złożone i będzie o tym następny post: powyższy przepis na porównanie bezpieczeństwa różnych fotelików dotyczy TYLKO foteli z grupy 0-13 kg i 15-36 kg.  W przypadku foteli 9-18 kg ( i grup im pochodnych czyli 0-18kg i 9-36kg ) testy rządzą się swoimi prawami, wyniki bardzo często są przekłamane, a konsument otrzymuje sprzeczne informacje.


środa, 16 stycznia 2013

Dlaczego jest jak jest według Proste.

Dzisiaj obejrzałem wiadomości na jedynce. Zdarzyło mi się to już parę razy w życiu, ale ponieważ o swojej sytuacji ekonomicznej i o fotelikach ostatnio myślę jakby trochę częściej to przyjrzałem się im nieco uważniej. Na dzień dobry info że helikopter walnął w dźwig. W sumie smutne, bo nie obyło się bez ofiar, ale rozczuliła mnie relacja świadka, który widział zdarzenie na żywo: że helikopter, że leciał i że ten żuraw bez lampek i nagle - mówi - poczułem się jak jedenastego września. Ręce opadają. Jaki kraj, taki zamach chciałoby się rzec. Nic to, następny news o dreamlinerach sypiących się na potęgę. Czyli świzdu gwizdu poszło w pizdu jak mawia moja babcia. Państwo kupiło lotowi fajowe zabawki, które nie chcą działać. A żeby dzieciom laptopy do szkoły, to już nie ma komu bo kryzys przecież. Ręką machnąłem bo pomyślałem, że to taka inwestycja długofalowa, której póki co nie zrozumiem, ale summa summarum okaże się że dzięki tym maszynom potęgą będziemy a Zakopane do spółki z Karpaczem olimpiadę wreszcie dostaną.  Po tych wszystkich problemach podniebnych zeszliśmy na ziemię i leci reportaż o obchodach Powstania Styczniowego. Myślę sobie, posłucham bo myślałem do tej pory że tylko Warszawskie było. A tu niespodzianka, na szybko tytułem wstępu rok ten i ten, wynik jak zawsze, prawnuk powstańca pokazał strzelbę i głos zabrali politycy. Że Tusk to głupi, Kaczyński też albo bardziej, a prezydent jak zawsze nie wiadomo co powiedzieć. Przepychanka trwała z pięć minut aż reportaż musiał się skończyć bo już pogodynka nogami przebierała i chciała pokazać, że na czole Niesiołowskiego zawieje i zamiecie. No to przełączam na kropkę nad i, bo może coś się w świecie godnego uwagi wydarzyło jednak. Olejnikowa odwalona w czerwone szpilki i czerwoną mini, pończoszek niestety brak tylko jakieś getry naciągnęła. Temat? Powstanie Styczniowe, a w zasadzie obchody, a w zasadzie to gorszy Tusk czy Kaczyński bo Komorowski to wiadomo, że nie wiadomo, a w zasadzie to bardzo się pokłócili o matkę sędziego Tulei, tego od Mirosława G. Czerwony guzik, dziękuję. Bawcie się dobrze. Tylko czemu za taki hajs, w dodatku nasz? Skąd oni tam się wzięli? Nie że w telewizji, bo wystarczy zjeść bigos na czas żeby się znaleźć na szkle, tylko ogólnie fach Rejtana kontynuować, w sposób że chłopaczynę na lewą stronę wykręca jak na to z góry patrzy. Proste, myśmy ich wybrali. I tak mnie refleksja naszła: A może by zmienić zasady gry? Rozumiem że demokracja i nic lepszego nie wymyślono. Ale wymyślono castingi na przykład. I raz na pięć lat przed wyborami ogłaszamy casting na kandydata na takiego posła.
- Dzień dobry, nazywam Witold Pędzilas, jak byłem mały to z bratem i tatem jeździliśmy traktorem więc wiem jak rozwiązać problemy wsi polskiej.
- Trzy razy nie, dziękujemy, następny proszę.
- Dzień dobry, nazywam się Grażyna ze Zbąszyna, pracowałam w gieesie i lubię rozwiązywać krzyżówki, więc ze mną w składzie kryzys będzie krótki.
- W porządku, zadzwonimy do Pani, następny proszę.
- Dzień dobry, jestem szefem microsoftu i ..
- Dziękujemy, jest pan przyjęty.
Ktoś reprezentuje cokolwiek co może się przydać w zarządzaniu krajem, dać mu szansę. Ktoś jest skończonym debilem, to sorry ale kieruj pan panie Waldku dalej tym traktorkiem. Wybory? Dla wszystkich, ale najpierw mały test z  pytaniami typu: gdzie leży Madagaskar, ile jest sto trzy dzielone przez jeden, z czym ci się kojarzy 11 listopada. Nie zdałeś, sorry, głos nieważny. Jak już się podostają te posły na Wiejską, to raz na miesiąc dwóch kandydatów którzy ewidentnie nie rozumieją na czym ich praca polega sadzamy na gorące krzesła i ciach! esemesem na kandydata numer jeden albo dwa. Mniej głosów - wyjazd. (Albo więcej ten wyjazd. Do uzgodnienia.) W twoje miejsce wchodzi pierwszy gość z listy rezerwowej. I dalej, na prezydenta to już trzeba kozaka, typu król Midas, Leo Messi czy Krzysztof Jarzyna ze Szczecina. Jak powie to tak ma być i żadnych dyskusji u Olejnikowej. Krótka piłka, powstanie było i obchody będą takie jak ja powiedziałem. Pensja? Średnia krajowa i ani grosza więcej. Chcecie więcej, to zróbcie żeby średnia wzrosła.
Może przy takim układzie rządzący zdaliby sobie sprawę, że naród robi bokami i może chociaż raz na pięć lat któryś by powiedział: ej panowie! a może zamiast mierzyć prędkość helikopterami, zainteresujmy się w jakich fotelikach jeździ przyszłość tego narodu? 
Jeśli ktoś z czytających ma wujka premiera albo chociaż jest sąsiadem sołtysa, to na litość boską przekażcie im, że ważniejsze od tego jak będziemy obchodzić 150. rocznicę Powstania Styczniowego, jest to że nasz kraj zalany jest chińskim badziewiem, a oni nie robią nic. Nawet tańczyć nie potrafią.

wtorek, 15 stycznia 2013

Foteliki z poduszką? Bambuko, sorry bardzo.

Zebrałem się. Fotele z poduchami przeżywają swoje 5 minut a nikt nie pyta: gdzie sprawiedliwość, gdzie milicja?! Źle to wygląda, ślepa wiara w gwiazdki po raz kolejny zrobiła przykrego psikusa rodzicom. Kolorowe prospekty kiddy guardian pro i cybex pallas nie mówią prawdy. Mówią pół prawdy, a pół prawdy to już całe kłamstwo. Oba fotele cudownie wypadają w testach. O to co mówią reklamówki:




A o to jak fotel faktycznie się zachowuje podczas zderzenia:




W technikum krawieckim miałem semestr fizyki, więc wiem czemu jabłko spada z drzewa i bardzo się dziwiłem jakim cudem te fotele otrzymują osiem gwiazdek w testach. Poszukałem, poczytałem, nawet słownik odkurzyłem bo w naszym pięknym kraju ni słowa na ten temat. Na początek skąd te fantastyczne wyniki.

Z prostego zabiegu. W teście ADAC badane jest przeciążenie działające na szyję. Obie firmy chwalą się znacznie obniżonymi siłami działającymi na szyję dziecka i tak w rzeczywistości jest (co prawda według mojej wiedzy są to dalej siły na granicy złamania kręgosłupa). I brawo, mamy fantastyczny wynik za zderzenie czołowe. Ale pytanie: gdzie się podziała reszta sił? Pytacie jaka reszta sił? Tych których nie ma na szyi dziecka. Fizyka jest prosta, siły nie znikają tak sobie. W przypadku ADAC i poduszkowców część sił nie jest po prostu mierzona. A szkoda bo tutaj leży rozwiązanie zagadki cudownej poduszki. Dziecko z ogromną siłą uderza brzuchem w poduszkę, której to siły ADAC nie bierze pod uwagę bo w fotelikach z pasami pięciopunktowymi pod uwagę brać nie musiał i tak już zostało. Szkoda, świat się zmienia i te wyniki to kolejna niezdarność ADACa. Z jednej strony plecy dziecka są wciskane w poduszkę, z drugiej poduszka jest trzymana przez pasy bezpieczeństwa. A po między tymi dwiema siłami jest wątroba, śledziona i żołądek waszego dziecka. Przykro pisać. Przy filmie z testu zderzeniowego zwróćcie uwagę na to, jak z jaką siłą przesuwają się plecy fotelika i wgniatają brzuch dziecka w poduszkę. Jaka szkoda, że u rodzaju ludzkiego żebra nie idą aż do miednicy, może wtedy poduszka miałaby sens. Albo i też nie, bo złamane żebro przy takim nacisku również może zdobić niezły bałagan z narządami wewnętrznymi. Obrazowo i brutalnie? No cóż, czasami inaczej się nie da.

Mało? To lecimy dalej, zderzeniem bocznym tera. Nie chce mi się sprawdzać dokładnie, ale z tego co pamiętam to juno fix za to zderzenie otarł się o ideał. Coś w granicy 0,7 punktu. Jak dla mnie rewelacja. Czyżby? Jednak nie. Badanie zderzenia polega na usadowieniu manekina w idealnej pozycji i sprawdzeniu co się z nim stanie jak w boczne drzwi zastuka inne autko. W takim razie posadźcie dziecko w tej pozycji idealnej i pojedźcie z Rzeszowa do Mielna. Dziecko zasnęło? No to trzymajcie kciuki żeby głowę trzymało na zagłówku, bo jeśli walnie się na poduszkę - co przy niczym nie trzymanych ramionach jest bardzo możliwe - to już jest "out of position" czyli w strefie nie chronionej.Wtedy 0,7 punktu  pozostaje cudownym wynikiem osiągalnym jedynie w sterylnym laboratorium z nieruchomymi manekinami a nie z żywymi dziećmi które w aucie robią wszystko.

Otwórzcie oczy drodzy rodzice, zacznijcie myśleć. Gwiazdki? Dobrze, że są. Ale litości, gwiazdki to nie wszystko. Jest jeszcze logika. Przy okazji stąd też nazwa tego bloga: osiem gwiazdek, w zasadzie prześmiewająca ślepą wiarę w ten wynalazek naszych czasów.


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Moje poglądy a rzeczywistość

Ostatnio przeprowadziłem ciekawą dyskusję (biliście kiedyś głową w mur przez godzinę? naprawdę ciekawe, polecam) na temat mających wejść w tym roku zmienionych norm ECE odpowiadających za to co jest fotelikiem samochodowym (już wiadomo, że w tym roku raczej nie wejdą ale może w przyszłym). Obecna norma sprzyja zalewowi chińskiego badziewia noszącego szumne nazwy "fotelików samochodowych". Obecnie homologacyjne testy zderzeniowe surowością przypominają warunki na parkingu pod tesco, a sama homologacja wygląda jakby jej twórcy byli święcie przekonani, że w dzisiejszych czasach podróż z punktu A do punktu B odbywa się leśnym duktem dzięki uprzejmości koni pociągowych, natomiast fotelik samochodowy jest trzymany łańcuchami w środku dorożki ciągniętej przez wyżej wymienione patatajki. Nowa norma, roboczo zwana i-size, ma szansę to zmienić. Z ważniejszych założeń: podczas testów zderzeniowych ma być przeprowadzany test bocznego uderzenia (tak, w tej chwili to nie jest brane pod uwagę. Widocznie Siwek i Kasztanka zawsze ustępują pierwszeństwa.), natomiast na rodziców całej Europy nałożony zostanie obowiązek przewożenia dziecka tyłem do kierunku jazdy do 15. miesiąca życia. Gdy tylko dowiedziałem się o takiej nowinie, przekazałem ją dalej pełen radości i wiary w lepsze jutro. I co? I pstro, jakby mnie ktoś obuchem jebnął. Gość, który się na fotelach dobrze zna się pierwsza klasa zaczyna mi tłumaczyć, że mam ograniczony sposób patrzenia na świat, że 15 miesięcy to niewykonalne, że na Litwie ludzie mają inne zmartwienia, a po za tym to reprezentatywnej grupy polskich rodziców na foteliki nie stać. Nie pozostało mi więc nic innego, jak przekazać mój punkt widzenia na świat, który przedstawiam również i wam cobyście się mnie nie czepiali, że na przewożenie dziecka w aucie mam swoje (jedyne i słuszne) zdanie i kompromisów w tej kwestii nie uznaję:

Jestem szczęśliwym posiadaczem klapek na oczy pozwalającym widzieć mi wielkie nic. Wiedzę o świecie czerpię z forum hodowców ślimaków i polskich seriali obyczajowych. Czasami czytuję fakty i mity, ale tylko ze względu na śmieszne obrazki, których z resztą i tak nie rozumiem. Wakacje spędzam rzucając kamienie do wody, a jakiekolwiek kontakty socjalne ograniczam do przeglądania naszej klasy z fałszywego profilu. Nie obchodzi mnie los ludu pracującego wsi polskiej, nie do końca jestem przekonany co znaczy próba reprezentatywna i sam nie wiem co mam myśleć o pozostałych polskich rodzicach. Kimkolwiek oni są. 

Za to święcie wierzę, ze każdy kto ma samochód starszy niż pięcioletni kupił go sobie dla żartu bo w garażu na pewno stoją trzy nowe beemwu. Nie potrafię wyobrazić sobie, ze na świecie istnieją ludzie którzy mogliby zarabiać mniej niż 10 tys pln tygodniowo. Mieszkam w wielkim zamku, strzeżonym przez dwa trzygłowe smoki, które zjadają każdego kto próbuje pomyśleć nie po mojemu. Wedle mojej najlepszej wiedzy, w krainach typu Litwa, ciąża trwa 8 lat a dzieci - pod warunkiem że wcześniej nie zostaną zjedzone przez rodziców - przewożone są na wozach drabiniastych ciągniętych przez jednorożce. Tam foteliki nie są potrzebne. Raczej złote podkowy. 

Raz do roku, w noc przesilenia letniego opuszczam moje włości i lecę prywatną rakietą kosmiczną na wielką górę do mojego sklepu. Przed wejściem selekcję prowadzi cerber, ściągnięty specjalnie na moje zamówienie z fabryki na Tajwanie. Warunkiem przekroczenia progu jest udowodnienie, że potencjalny klient jest osobą bardziej niż bardzo majętną. Może być wyciąg z konta, mogą być dwa roleksy na obu rękach, minimum cztery złote zęby, korona na głowie lub akt własności Madagaskaru. Na półkach stoją tylko i wyłącznie foteliki z 10* bardzo zaawansowanego instytutu krasztestowego, których cena oscyluje w granicach ceny jednej z krain typu Litwa i na które moich klientów walących bramami i witrażami oczywiście stać, bo przecież w takim świecie żyję. 

Ogólnodostępne opinie o stanie gospodarki światowej nie pokrywają z moimi wiadomościami o ślimakach i szczerze nie mam ochoty opuszczać mojego zamku, bo nie daj boże spotkam ludzi dla których jakakolwiek zmiana łączy się kryzysem porównywalnym z przypadkiem który spotkał dinozaury, tylko dlatego ze obowiązek przewożenia dzieci tyłem do kierunku jazdy mógłby wydłużyć się o pół roku. Więc jeśli ktokolwiek i kiedykolwiek zasugeruje mi, że nie wiem w jakim świecie żyję i że dla bezpiecznego przewożenia dzieci nie ma warunków to z miejsca odpowiadam:  proszę więc wyjść na ulicę, spalić parę opon traktorowych i kukłę króla, a jakimkolwiek zmianom powiedzieć zdecydowane nie, bo zdrowie i życie dzieci to zbytnia ekstrawagancja na którą nas nie stać, ponieważ reprezentatywna grupa polskich rodziców zamiast nosić buty obwiązuje nogi szmatami. 

Buckle crunch - ważne, przeczytaj

Dzisiaj nie będzie na wesoło. Po przeczytaniu tego posta wielu rodziców będzie miało zepsuty humor. Przykro, takie życie, nie zawsze świeci słońce i nie co dzień coco jumbo.   

Buckle crunch, buckle crunch. Nawet nie wiem jak to nazwać po polsku, więc oszczędzę swojego przekładu i będę trzymał się nazewnictwa obcojęzycznego bo w naszym słowniku to zjawisko nie istnieje. Buckle crunch za to istnieje całkiem realnie w samochodach jeżdżących po polskich drogach z małymi pasażerami na pokładzie. Z tym przykrym zdarzeniem mamy do czynienia w momencie kiedy po zamontowaniu fotelika w aucie, zamek (czarny plastik z pomarańczowym guzikiem) wchodzi w ramę fotelika. 




Co niesie za sobą takie ułożenie pasa? Duże ryzyko, że podczas wypadku zamek puści klamrę lub fotelik wyłamie zamek (stąd właśnie buckle crunch). Takie zamontowanie fotelika - nawet jeśli jest on bardzo stabilny - jest po prostu niebezpieczne i dotyczy każdej grupy wagowej. Teraz małe zastrzeżenie: mędrcy z mroźnej północy o buckle crunch mówią w momencie kiedy klamra z zamkiem "wchodzi" do fotelika tak, jak na pierwszym zdjęciu. Kontakt klamry z obudową fotela jest dozwolony.

Jakich aut dotyczy buckle crunch? Wszystkich, w których zamki są zaczepione do karoserii auta za pomocą paska (im dłuższy, tym gorzej). Zdarza się to również w autach które zamki mają na linkach (jeden lub dwa czarne druty) i które to zamki wystają ponad kanapę. Najczęściej japończyków, starszych opli, fordów, volkswagenów itd itp. Wszędzie zdarzyć się może.

Jak sobie z tym poradzić? Po pierwsze nie kupować w internecie fotelika bez przymiarki. Proste. Jeśli już ktoś z czytających popełnił takie "kup teraz" pomóc może skręcenie paska trzymającego  zamek. Podejrzewam, że w komentarzu znajdzie się ktoś kto powie, że tak nie można. A według mnie czasem trzeba. Druga opcja, spróbować podłączyć klamrę do zamka od środkowego siedzenia, zdarza się że jest ona trochę dalej. Trzecia opcja - wizyta w ASO i wymiana paska na krótką linkę. Czy każde ASO oferuje taką usługę, nie wiem. Dzwonić, pytać. Czwarta opcja to montaż fotela na przednim siedzeniu. W sumie z deszczu pod rynnę ale wybieramy mniejsze zło.

Tym o to kubełkiem zimnej wody zaczęliśmy prelekcje pod tytułem: nie każdy fotelik pasuje do każdego auta.

Prośba do czytających: mam nadzieję, że sprawdzicie swoje fotele. Jeśli to zrobicie zostawcie w komentarzu wpis pt: mam dobrze / mam źle. Zobaczymy jak to wygląda na naszym podwórku. Oby tych pierwszych było więcej ale za często widziałem tak zamontowane fotele żeby liczyć na 100% pozytwów.


niedziela, 13 stycznia 2013

9-36 kg - oszczędność czy bambuko?

W poprzednim poście o dziwnych grupach wagowych 9-36 pominąłem celowo. Nie jest to całkiem nietrafiony projekt choć trzeba przyznać że rozpiętość wagowa i wiekowa robi wrażenie. Fotel jednocześnie  dobry dla 9 miesięcznego bąbelka i równocześnie dla 12-sto latka? Wygląda zachęcająco, szczególnie w obliczu cięcia kosztów w domowych budżetach. Czy ma to sens? Na pierwszy rzut oka: tak. Zdarza się, że klientka z rocznym dzieciem pod pachą na dzień dobry częstuje mnie klasykiem: chcemy kupić jeden fotelik i mieć święty spokój na wieki wieków amen. Gdybym nie wiedział co sprzedaję bo wiedzę czerpałbym z ulotek reklamowych, albo miałbym duże ciśnienie na kasę   to prawdopodobnie odpowiedziałbym: "proszę wybrać kolor, a ja wypiszę gwarancję". Tyle, że tak  nie potrafię, chociaż ciśnienie i zaległości w przelewach mam permanentne (pozdrawiam moich dostawców stop pamiętam o was stop zwiększcie rabat stop przestańcie wysyłać polecone bo nie lubię gapić się w sufit do czwartej nad ranem stop). Także jak mnie klientka podaje hasło z serii "fotelik do końca świata i o jeden dzień dłużej" to kulturalnie przekierowuję dyskusje na tory sercu memu bliższe i odwdzięczam się hasłem "co ty wiesz o RWF?". Jeśli u miłej pani (której przez 20 minut tłumaczę czemu tyłem jest ciekawiej)  natrafiam na mur zrozumienia objawiający się spojrzeniem pełnym matczynego politowania i podkreślony radosną pointą: "tak, tak, wiem, rozumiem, ale wszystkie koleżanki wożą przodem, nie narzekają więc ja też bym tak wolała" wywieszam białą flagę i zaczynam rozprawkę pt: "dlaczego mama Jasia powinna jednak kupić fotelik 9-18".

Po pierwsze założenie zakupu fotelika na najbliższe jedenaście lat jest już na samym wstępie błędne. Data ważności fotela (tak, coś takiego istnieje) wynosi średnio około siedmiu lat. Kiedy Jasio będzie miał latek osiem, zostanie bez fotelika a w fotelik powinien być jeszcze wyposażony przez lat cztery. Tak czy inaczej zakup trzeciego fotelika będzie konieczny. Jeśli data ważności nie jest wystarczającym argumentem, warto zerknąć bardziej praktycznie na sprawę. Proszę wyobrazić sobie fotelik samochodowy po 10 latach użytkowania. No pasaran, przykro mi bardzo. Równie dobrze można sobie kupić buty na 10 lat i w nich chodzić (tyle że jeśli nie prowadzimy życia na krawędzi  nasze być albo nie być zależeć od butów nie będzie).

I dalej, jak mawia moja babcia: jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Wybierając dobry (czyt. bezpieczny) 9- 36 aż tak źle nie jest ale nie ma możliwości żeby taki fotel dobrze dopasować dla małego dziecka. Z sensownych fotelików w tej grupie mamy nieśmiertelnego recaro young sporta i całą resztę poduszkowców ze stajni cybexa, kiddiego, a ostatnio nawet recaro i concorda. 



Young sport nie do końca się sprawdza zarówno jako 9-18 jak i 15-36. Skokowa regulacja pasów bezpieczeństwa nie daje możliwości dokładnego ustawienia pasów  bezpieczeństwa, a pozycja spoczynkowa pozwala na zmianę położenia fotela w niewielkim zakresie. Jako 15-36 plecy są na sztywno połączone z siedziskiem, w przeciwieństwie do typowych 15 - 36 (wyjątek concordy, ale to inna bajka bo u nich każdy fotel ma isofix) więc ze stabilnością fotela może być różnie. Pytanie: czy jest na sali ktoś, kto kupił younga i przed zakupem sprawdził jak on się trzyma w wersji 15-36? No właśnie. Na plus 3* w adacu.

Poduszkowce (w tym przypadku cybex pallas ) to temat z którym na razie nie mam odwagi się zmierzyć. Do samego zamysłu mam mieszane uczucia. Przepis na taki fotelik jest całkiem prosty (patrzymy od prawej) :


mając fotelik 15-36 (czyli dla czterolatka) dokładamy poduchę na przód i tadam! mamy fotel 9-36 dla 9-cio miesięcznego dziecka. Robiąc niewiele kolejne firmy dodają do swojej oferty fotele przeznaczone dla rozszerzonej grupy wagowej. Księgowy musi być szczęśliwy. A co z dzieckiem? Poducha na wysokości twarzy dziecka, z rękoma nie bardzo wiadomo co zrobić, w lecie obawiam się, że klimatyzacja nie wyrobi a regulacja do spania niewielka. Bezpieczeństwo takiego rozwiązania - dobre, przynajmniej według testów. O wątpliwościach mądrzejszych ode mnie w tej kwestii będzie innym razem. Na plus: po zdjęciu półki otrzymujemy regularne 15-36 ( w przypadku pallasa dostajemy solutiona).

Po co więc 9-36? Te fotele mają jak rację bytu w przypadku kiedy mamy drobną czterolatkę lub grubiutkiego dwulatka. Dla takiego dziecka zakup fotela 9-18 wydaje się być ekstrawagancją, bo faktycznie może okazać się zakupem na chwilę, natomiast na posadzenie go w 15-36  jest jeszcze za małe / za młode. Który 9 - 36? Jeśli pasuje do auta - a z tym fotelem bywają problemy - to mnie mimo wszystko na obecną chwilę najbardziej przekonuje recaro, poduszkowcom muszę jeszcze się przyjrzeć i poczytać co (a raczej dlaczego tak, a nie inaczej) mówią mądrzy ludzie z północy i dzikiego zachodu.

sobota, 12 stycznia 2013

Leksykon dziwnych grup wagowych.

Temat rzeka. Najogólniej rzecz biorąc foteliki dzielimy na trzy grupy wagowe: 0-13 (lub 18) kg, 9-18kg i 15-36kg. W tych grupach da się kupić fotele bezpieczne, sprawdzone, z ośmioma gwiazdkami nawet. Na rynku można również znaleźć tonę fotelików różnorakiej konfiguracji wagowej, od zera do kwadryzyliarda kilogramów, pomotanych i pomieszanych w ten sposób, że według niektórych amatorów internetowego szaleństwa da się trafić tron równocześnie dobry dla noworodka jak i siedmiolatka. Oczywiście w dobrej cenie i kredkami gratis. Może po kolei i od zera:



0-10 kg. Idealnie nadaje się do przenoszenia ziemniaków, rzucania w awanturującego się sąsiada, czy  też na awangardowy koszyk wielkanocny. Ewentualna funkcja zadaszenia może sprawić, że twój kot będzie miał najbardziej wypasioną kuwetę   na osiedlu.  Najczęściej dodawany jako gratis do wózka polskich producentów, przedstawia wartość podobną do dolara nambijskiego. Bezpieczeństwo nieudowodnione w jakikolwiek naukowy sposób, omijać szerokim łukiem. Nie zanotowano ani jednego przypadku pozytywnej konstrukcji w tej grupie wagowej.




0-25 kg (uwaga: nie dotyczy fotelików RWF).  Tutaj plan jest prosty: kupić dziecku fotelik w dniu narodzin i wozić go w nim do pierwszej komunii. To mogło się zrodzić tylko w głowie szalonego inżyniera, operacja się udała, jedynie pacjent nie przeżył. W zależności od homologacji dziecko wozimy tyłem do 10 lub 13kg, później do 18 w pasach własnych fotelika a na koniec zapinamy młodego pasażera pasami bezpieczeństwa z auta. Pomysł przedni ale za te pieniądze niewykonalny. Cena takiego cuda waha się od 100 do 400 zł.  I znowu: do tej pory nie zanotowano ani jednego sukcesu na tym polu, nie szukając daleko znalazłem jeden dowód totalnej porażki w postaci nani trio. Na all całkiem dobrze idzie za sto parę peelenów. W razie wypadku dziecko powinno wyjść cało ale tylko pod warunkiem, że będzie się znajdować jakieś 3 lata świetlne od miejsca zdarzenia.




9-25 kg (uwaga ta sama, co wcześniej: nie dotyczy foteli RWF). Tutaj polot inżyniera nieco obniżył pułap i już nie proponuje nam  magicznego rozwiązania od zera do "tata, kup rowera". Idea jednak podobna co w przypadku 0-25. Mając fotel 9-18 dolepiamy prowadnice dla pasów bezpieczeństwa tak aby po przekroczeniu 18 kg można było pohasać jeszcze parę latek. Rozwiązanie to nadaje się do trybunału w Hadze czy innej Norymbergi. W przeważającej liczbie przypadków prowadnice te są przykręcone na stałe do bocznej ścianki fotelika, nie dając żadnej możliwości regulacji góra - dół, co za tym idzie nie mamy żadnego wpływu na przebieg pasa bezpieczeństwa trzymającego dziecko. Niestety, brak jakichkolwiek walorów gwarantujących ochronę nie został potwierdzony żadną piękną katastrofą w postaci crash testu. Na rynku brak ani jednego modelu wartego uwagi. 



Poddupnik, czyli 15-36 kg bez wysokiego oparcia. Nie wiem co autor tego rozwiązania miał na myśli, ale jeśli to celowa robota to można śmiało ogłosić narodziny antychrysta i przyznać grupową nagrodę Darwina dla wszystkich którzy taki wynalazek popełnili w swoich dyliżansach. A dla tych co to sprzedają: one way ticket na Księżyc.


Pozostawiam bez komentarza. 

piątek, 11 stycznia 2013

Panie! A ten fotelik to ile ma gwiazdek?

Częste pytanie. Cieszę się, że często ono pada. Jakkolwiek męczy mnie, gdy klient nie rozumie o co pyta. A nie rozumie  prawie tak samo często jak pyta. Na pierwszy rzut oka sprawa z gwiazdkami jest gładka jak z dziewczynami na imprezie - lepiej jak jest więcej.

---Sytuacja czysto hipotetyczna, wszelkie podobieństwa z klientami rzeczywistymi są przypadkowe i nie zamierzone---
(ta, jasne)

Załóżmy, że klient jest ogarnięty w temacie, poprzedni wieczór spędził na  porównywaniu różnego rodzaju tabelek fotelikowych i popijaniu kompotu z gruszek. Do sklepu przychodzi uzbrojony w dwie kartki A4 zadrukowane od nagłówka po stopkę czcionką Arial 06 co by więcej danych zmieścić, tudzież innym tabletem. Taka lux alternatywa dla kartek, a przy okazji informacja dla sprzedającego: "ziomek, to ja tu jestem zawodowcem, mam tableta,  i w ogóle co ty wiesz o zabijaniu ? W bambuko mnie nie zrobisz, bo wiem lepiej". Zaczyna się klasycznie, ciepła gadka szmatka jak na wieczorku zapoznawczym w Ciechocinku:
- Dobry.
- Dobry.
- Fotela szukam.
- Dla jakiego dziecka i do jakiego auta (przy okazji: jeśli na powitanie sprzedający nie zada tego pytania to sugeruję kulturalną rejteradę ze sklepu. Sprzedawca nie sprzeda wam tego co wy i wasze dziecko potrzebujecie, tylko to czego akurat chciałby się pozbyć. Słaba perspektywa.)
- A to ma jakieś znaczenie do jakiego auta?
- (Nie, k****, żadnego. Tak tylko pytam, bo nie wiedziałem jak zagaić) Oczywiście, że ma proszę pana.
- Ta? A jakie?
- Ano takie, takie i jeszcze takie (10 min tłumaczenia, wam też wytłumaczę. Ale innym razem).
- Aha, no to focus 2008.
- W porządku. W takim razie możemy wziąć pod uwagę ten, ten i ten.
- A ile ten ma gwiazdek?
- Cztery
- Czekaj pan, zara sprawdze.
I ciach, lecimy z tabletem. Trochę niefart bo u mnie zasięg słaby i jak t mobila w tablecie nie ma to nie sprawdzimy więc A4 byłyby bardziej na miejscu. He he he.
- No jest cztery. A jakiś inny może, bo te kolory to do auta mojego i żony torebki ewidentnie nie teges.
- Oczywiście, nasz klient nasz pan. W takim razie możemy spróbować z tym.
- A ten to ile ma gwiazdek?
- Trzy proszę pana.
- Trzy? W tej cenie? W życiu. Z trzema gwiazdkami to ja za te pieniądze mogę dwa takie kupić. Alfa, bravo, tablet zgłoś się, odbiór! Proszzz.
I już mi macha jakimś ceneo przed maską.

Lepiej jak jest więcej? Pewnie, że tak. Ale gwiazdki to połowa sukcesu. Przy założeniu, że dziecko pasuje do wszystkich proponowanych foteli, a fotele do auta warto wiedzieć co gwiazdki przedstawiają. Sprawdźmy zatem: fotel z czterema gwiazdkami to  maxi cosi rodi xp 2

Fotelik nr.2 to besafe izi up x3

A ten, który wyskoczył z tableta w dobrej cenie to nania r-way sp


Piętro niżej mamy rozpiskę wartości, które wpłynęły na ocenę końcową każdego z fotelików. Tytułem wstępu: w ocenie ogólnej fotelika połowa oceny to bezpieczeństwo, natomiast druga połowa to.. no cóż, to subiektywne odczucia testujących typu: zrozumiała instrukcja, wygoda dziecka czy inna konserwacja.  Na temat subiektywnych ocen akurat swoje dwa grosze mogę wtrącić. Kończąc technikum krawieckie byłem zmuszony do napisania pracy na temat pomiaru bólu. Jednym z wniosków tej pracy, było stwierdzenie że jeśli pomiar nie jest instrumentalny (czyli że za pomocą maszyny, która ma parę kabelków, wskazówkę, skalę albo inny ekranik z cyferkami) , ale jest robiony na tzw. odczucie to jest on możliwy jednak potrzebuje trochę czasu. Mniej więcej 3 tygodnie. Test fotela tyle nie trwa i subiektywne odczucia powinny zostać jedynie odczuciami a nie składowymi jego oceny. Tyle tytułem wstępu, a w teście foteli to co się wydaje Herr Helmutowi jest wiążące.

Wróćmy do testu: bezpieczeństwo rodiego jest ocenione na poziomie 2,3, czyli jak najbardziej 4* (chociaż zderzenie czołowe to mocne 3*). Subiektywne odczucia również poziomie czwórki, więc wyliczając  skomplikowany wzór taka ocena należy się fotelowi. 



Teraz izi up z trzema gwiazdkami i wzburzeniem pana z tabletem. Wielkości przeciążeń na identycznym poziomie co w rodim, przebieg pasa delikatnie gorszy, natomiast stabilność w aucie dużo lepsza ( z doświadczenia wiem, że dużo dużo lepsza). Efekt: bezpieczeństwo ocenione minimalnie wyżej. Na obniżenie całej oceny wpływa ergonomia. Znaczy ktoś stwierdził, że dziecku będzie niewygodnie. Czy zadziałało prawo o dzieciach, rybach i prawie do głosu? Nie wiem, nie mnie oceniać.


Na koniec nania. W skali gwiazdkowej równa izi upowi, który jak się okazało jest bezpieczniejszy od czterogwiazdkowego rodiego. Tutaj wszystko jak leci jest na poziomie 3*, nie ma wątpliwości. Matematyka nie kłamie. Przyzwoity fotel za rozsądną cenę.

Dygresja: w przypadku nani ze stabilnością różnie bywa, więc i tak niewysokiego wyniku za tą pozycję nie traktowałbym wiążąco. Moje subiektywne odczucia co  do komfortu w tym fotelu też są zgoła inne. 


Jak widać trzy gwiazdki trzem gwiazdkom nie równe, a czasami trzy jest większe od czterech. Jeśli czytacie testy to czytajcie je do końca i ze zrozumieniem. Ale i tak fajnie, że je czytacie. Pozdrawiam, dobranoc.

Ps. pan z tabletem to nie takie zło, tak tylko go sobie przedstawiłem żeby coś się działo na wstępie. Bez urazy!

czwartek, 10 stycznia 2013

Przewoź dziecko tyłem do kierunku jazdy!

Gdybym mieszkał w Szwecji i pisał ten post 50 lat temu miałby on sens jak tłumaczenie tubylcom, że zimą pada śnieg. Tam każdy o tym wie. Gdybym mieszkał za wielką wodą w dzikiej Ameryce, gdzie ludzie z nadwagą strzelają do siebie przy każdej możliwej okazji (a czasem nawet bez okazji) ten post też byłby spóźniony o dobre parę lat. Mieszkam jednak w Europie, w pięknym kraju nad Wisłą i obawiam się, że wywoła niemałe zdziwienie, zaskoczenie, poruszenie, błogą obojętność. Niepotrzebne skreślić wedle własnych odczuć.

Z tematem fotelików RWF (fachowe określenie: rear way facing, czyli po polskiemu tyłem do kierunku jazdy) mierzę się kilka razy dziennie od 6 czy nawet 7 lat. Rzadko zdarza się, by klient przychodząc po fotelik w grupie 9-18 kg wiedział, że coś takiego istnieje. Jeszcze rzadziej zdarza się żeby wiedzę o takich fotelach nabył podczas wizyty u konkurencji. Szkoda. Takie fotele istnieją, takie fotele są najbezpieczniejsze. 






Żeby pisać o filozofii wożenia dzieci tyłem w "drugim" foteliku dobrze byłoby, żeby rodzice mieli świadomość skąd wzięła się grupa wagowa "pierwszego" fotelika, czyli 0-13 kg. Osobie, która wymyślała grupy homologacyjne winni jesteśmy co najmniej piwo. "Pierwsze" fotele, zawsze montowane tyłem do kierunku jazdy, w założeniu miały służyć własnie do 13 kg, czyli do wieku dziecka ok 2 - 2,5 roku. Według lekarzy jest to minimalny wiek, żeby w miarę bezpiecznie odwrócić dziecko i wozić je w fotelu przodem do kierunku jazdy. W tym wieku pojawiają się jako takie mięśnie szyi, kręgosłup dziecka staje sztywniejszy a głowa zaczyna być proporcjonalna do reszty ciała. W tym wieku jest szansa, że podczas czołowego zderzenia ciężar głowy nie zerwie kręgów szyjnych dziecka. Tyle teorii, bo w praktyce grupa 0-13 pozostaje tylko pomarańczową naklejką na foteliku. Producenci foteli robią "pierwsze" foteliki jakie robią i nie ma fizycznej możliwości, żeby zmieścić tam dwulatka. Ponadto dochodzi błąd rodziców, którzy często wystające nóżki kwalifikują jako wyznacznik do zmiany fotelika. Tudzież inne "bo mu niewygodnie". Tak czy inaczej zmiana fotela następuje na ogół w wieku 9 - 12 miesięcy, czyli lekko rok za wcześnie.


Foteliki RWF pozwalają na przewożenie dziecka tyłem do kierunku jazdy nawet do 25 kg, czyniąc je pięciokrotnie bezpieczniejszymi od fotelików montowanych przodem do kierunku jazdy. Na początek kilka suchych faktów:
  • 66% wypadków to uderzenia czołowe, 32% uderzenia boczne, 2% uderzenia w tył samochodu
  • W Niemczech procent odniesionych obrażeń podczas wypadków przez dzieci w wieku do roku życia jest niemal taki sam jak u dzieci w Skandynawii. Natomiast dzieci w Niemczech w wieku 1-4 lat odnoszą 5 ( ! ) razy więcej obrażeń niż dzieci w Skandynawii w tym samym wieku przy równej liczbie wypadków
  • Dzieci pod względem fizjonomii nie są kopią dorosłych. Główka Twojego maleństwa jest nieproporcjonalnie duża do reszty ciała, natomiast mięśnie szyi u maluchów będące w stanie utrzymać głowę przy przeciążeniach oddziałujących przy uderzeniu z prędkością 50 km/h rozwiną się dopiero w wieku ok 2,5 lat
  • Siły działające na szyję dziecka podczas zderzenia czołowego w fotelu montowanym przodem do kierunku jazdy są pięciokrotnie wyższe niż przy użyciu fotela RWF. 
  • W fotelu FWF (forward way facing) przy zderzeniu czołowym z prędkością 50 km/h nacisk na szyję może wynieść nawet 200 kg.
Podczas uderzenia czołowego rozkład sił działających na dziecko jest całkowicie inny w zależności od użytego fotelika. Przy użyciu fotelika mocowanego tyłem do kierunku jazdy siły powstające w wyniku uderzenia przenoszone są z pleców i główki dziecka na oparcie i zagłówek fotelika. Dziecko wbijane jest w fotel absorbujący całą energię, działają na nie siły jakie my odczuwamy przy gwałtownym przyspieszaniu. Mocując fotel przodem do kierunku jazdy podczas wypadku korpus dziecka trzymany jest przez pasy fotelika, natomiast kończyny, a przede wszystkim głowa pozostaje bezwładna. Szyi dziecka nie chroni nic. Drodzy rodzice, poduszka powietrzna która jest w standardzie waszego auta tak samo jak wycieraczki i lampy przeciwmgielne nie jest po to abyście nie nabili sobie guza o kierownice. Jest po to, żeby podczas wypadku wasza głowa nie zerwała kręgów szyjnych. Dziecko poduszki powietrznej nie ma.
W Skandynawii dzieci są przewożone tyłem do kierunku jazdy jak najdłużej jest to możliwe (w Szwecji jest obowiązek przewożenia dziecka tyłem do czwartego roku życia), jak pokazują statystyki ma to przełożenie na bezpieczeństwo przewożonych dzieci. W Polsce wielu rodziców - i bardzo słusznie - kupuje fotele sprawdzone przez różne instytuty jak np. ADAC, wierząc że znana firma i odpowiednia ilość gwiazdek jest gwarantem bezpieczeństwa. Jednak nie wszyscy zdają sobie sprawę, że podczas wypadku w foteliku mocowanym przodem do kierunku jazdy inne będą konsekwencje dla dziecka rocznego, a inne dla 3 letniego.


Na koniec crash testy fotela BeSafe izi combi x3 oraz Jane Exo. Oba fotele z czterema gwiazdkami ADAC, oba teoretycznie tak samo bezpiecznie. Na początek Exo:



I combi:





Mam świadomość, że dobre fotele RWF (typu besafe izi combi, cybex sirona czy inny britax max way) sporo kosztują . Alternatywą dla takich fotelików są typowe fotele 0-18. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to , czy producent pozwala przewozić dziecko do 13 kg tyłem. W tych lepszych tak jest, w tych gorszych zdarza się że tylko do 10 kg i taką opcje odpuście, bo nie ma sensu. Po przekroczeniu wagi wyznaczonej przez producenta fotel należy odwrócić i do 18 kg wozić przodem.  Jeśli przesadzicie 9-kilowe dziecko do 0-18 z opcją tyłem do 13 kg dajecie dziecku jeszcze przynajmniej rok najbezpieczniejszego sposobu przewożenia. Z ciekawych modeli w tej grupie: britax firstclass, maxi cosi opal.