Post skierowany do przyszłych rodziców. I do sprzedawców też, większości się przyda.
Wózki i foteliki idą ze sobą w parze. Niestety. Oglądaliście "Dzień świstaka"? Bo ja dzień w dzień i do znudzenia czuję się jak Bill Murray przeżywając raz po raz tę samą sytuację.
- Dzień dobry, niech mi Pan opowie o tym wózku bo dużo o nim czytałam w stronach internetowych.
- (Jeśli dużo pani czytała, to powinna pani wszystko wiedzieć... ) Droga pani, otóż wózek jest niebieski, ma cztery koła, składa się go tak, waży tyle i tyle, a w komplecie jest torba.
- No, jak ładnie! Właśnie tak jak czytałam! Widzisz Zenek? Mówiłam ci. Aaaaa, hola hola, ale jeszcze moskitiera powinna być w komplecie.
- Jest..
- A folia?
- Się znajdzie..
- No to fajnie. A jaki fotelik do niego pasuje?
No i klops. Gdyby zależało mi jedynie na mamonie to wyjechałbym z klasykiem, że albo ten tańszy, ale mimo wszystko solidny, bo ma homologację przecież i generalnie całkiem ładny albo ten droższy co gwiazdek ma osiem i odporny jest na trzęsienie Ziemi, atak talibów i uderzenie Komety Halleya. Niestety, moja pokręcona etyka nie bardzo mi na to pozwala, więc pytam miłej pani:
- Droga pani, widzę że dużo pani czyta, więc jako osobę oczytaną bardzo chciałbym zapytać: do czego jest fotelik?
- Eee, słucham?
- Pomogę. Fotelik samochodowy w razie wypadku ma chronić pani dziecko, a żeby tak się stało to musi pasować do samochodu. W drugiej, ale dużo dalszej kolejności może dać się go zamontować na wózku.
- Czyli że co?
Czyli, że sedno. Wybór pierwszego fotelika jest w przeważającej większości dyktowany wyborem wózka. Lekko generalizuję, jednak bez zbytniej przesady, wygląda to w ten sposób, że coś gdzieś przeczytacie, wybór wózka podejmujecie nie widząc go na oczy (to akurat średnio mnie obchodzi), a fotelik traktujecie jako dodatek na równi z moskitierą i folią. Widzę to tak: powstała jakaś dziwna symbioza sprzedających i kupujących, gdyby zbadali ją naukowcy, nazwaliby ją jednym słowem: masochizm. Sprzedawcy walą was w tyłek oferując cudowne 3w1, a wy z uśmiechem na twarzy nadstawiacie się do tej imprezy tłumacząc wszem i wobec, że tak jest fajnie i się opłaca. Oczywiście, że się opłaca. Albo sprzedawcom, którym nie chce się ruszyć do waszego auta i zamontować fotelik, albo wam, bo klikając kup teraz oszczędzacie parę groszy, ale w zamian nie macie bladego pojęcia jak dany tron będzie wyglądał w waszym dyliżansie. Bo i skąd?
Foteliki w grupie 0-13 są wyjątkowo niewdzięczne w montażu. Pół biedy jeśli macie w miarę nowe auta, z grubsza i ledwie poprawnie powinno dać się zamontować większość foteli. Jeśli natomiast wasze auta nie pamiętają już jak stały w salonie, zamki pasów bezpieczeństwa są zaczepione na paskach, a kanapy wyglądają mniej więcej tak:
to macie problem. Najoględniej rzecz biorąc dobrze (czytaj: bezpiecznie) zamontowany fotelik, to taki który dobrze trzyma się pasów i kanapy, a jego oparcie jest względem podłogi ustawione pod kątem 45 stopni. Jeżeli po zamontowaniu fotelika jesteście w stanie jedną ręką bez problemu poruszać nim na lewo i prawo a użycie tylko trochę większej siły powoduje, że fotel zaczyna tańczyć kankana latając w te i nazad to taki fotelik nie nadaje się do niczego. Choćby nawet miał osiem gwiazdek i był polecany na każdym forum. Z doświadczenia wiem (i założę się nawet o toner do samsunga ml-2165, bo akurat potrzebuję), że 8 na 10 foteli w tej grupie jest zamontowana w taki sposób, że przy poważniejszej kolizji nie spełniło by swojej funkcji. Dopuszczalny jest ruch fotela w lewo-prawo to mniej więcej 2,5 cm. Idealnie zamontowany fotel, to taki którym żadna siła nie jest w stanie poruszyć choćby o milimetr. Teraz z ręką na sercu, ile z czytających osób miało pierwszy fotelik zamontowany stabilnie?
Problem najczęściej dotyczy aut, w których zamek pasów bezpieczeństwa jest zamocowany do auta za pomocą paska, wyglądającego w ten sposób:
Tak zamocowany zamek jest luźny jak kok pani Alby, a co za tym idzie fotelik również będzie miał kupę luzu co nie jest wskazane.
Jakie jest wyjście z takiej sytuacji? Po pierwsze uświadomienie sobie, że fotelik samochodowy służy do bezpiecznego przewożenia dziecka w aucie, a nie do montowania na wózku i zwiedzania galerii handlowych (a czemu tego nie powinno się robić możecie przeczytać TUTAJ). Po drugie, znalezienie fotelika, który będzie pasował do waszego auta. I tutaj niespodzianka. Jeśli nie zdecydujecie się na zakup bazy to zapomnijcie o maxi cosi, besafe i recaro. Te fotele, chociaż bardzo popularne, bezpieczne i w ogóle achy ochy, to jednak rzadko kiedy dają się zamontować do aut, w których zamek pasa bezpieczeństwa nie jest przymocowany do karoserii za pomocą sztywnego druta. Z pomocą przychodzi niemiecka myśl techniczna. I po części hiszpańska. Zresztą jeden pierun, bo korporacja ta sama. Panie i panowie, przedstawiam foteliki concorda i jane.
Jak zwykle diabeł tkwi w szczególe. Te fotele, chociaż są kompatybilne jedynie z wózkami tej samej marki, mają banalne, proste i jednocześnie cudowne rozwiązanie. W prowadnicy pasa piersiowego, w plecach fotelika, jest zamocowana jego blokada. I robi ona zasadniczą robotę. Zablokowanie pasa bezpieczeństwa pozwala mieć nadzieję, że uda się te foteliki zamontować w większości aut. Czego niestety nie można powiedzieć o innych znanych i kochanych. Zresztą zobaczcie sami. W wielu przypadkach naprawdę działa. Proste.
Simple :)
OdpowiedzUsuńBC
BRAWO Panie Proste! Strzał w 10tkę!
OdpowiedzUsuńA jak się ma ta blokada do "trybu fotelikowego", o którym była mowa wczoraj w komentarzach na FB?
OdpowiedzUsuńZ bazami MC też nie jest tak kolorowo. Przynajmniej w moim aucie nie dało się ich zamocować normalnie stabilnie.
OdpowiedzUsuńPoza tym radzę zwrócić uwagę na jeszcze jeden "szczegół". Rodzice nie czytają instrukcji obsługi fotelika. W efekcie obserwuję że prawie każdy rodzic zapinając dziecko robi to za luźno a poza tym prawie każdy zostawia OPUSZCZONY PAŁĄK. Ostatnio prowadzę akcję informowania napotkanych na drodze rodziców, że pałąk ma być do góry - odpowiedź "a po co?", "ale on/ona tak nie lubi", "ale później jak płacze to ciężko wyjąć". Oststnio pochwaliłam znajomego "jako jedyny widzę, że masz pałąk pionowo" - "A tak, ostatnio tak robię, bo Kubuś lubi sobie na nim łapki opierać". Masakra...
Anonimowy,
Usuńproszę zwrócić też uwagę na markę fotelika, bo nie każdy ma mieć pałąk do góry. Z tego co pamiętam to MC tak mają ale już fitele Concord i Jane mają mieć pałąk nachylony w stronę siedzenia samochodowego. Tak jest w instrukcji użytkowania tych fotelik i tak one zostały zaprojektowane. Więc proszę uważać bo kogoś może Pani wprowadzić w błąd. Najlepiej w tej sytyacji odesłać do instrukcji obsługi :)
No dobrze,to jaki fotelik 9-18 będzie pasował do takiej kanapy i będzie tyłem do kierunku montowany?Oczywiście mniej więcej bo każdy trzeba przymierzyć.
OdpowiedzUsuńSzkoda że zdjęć nie widać :-( Bo może ja też mam problem z fotelikiem 0-13 i nawet o tym nie wiem...
OdpowiedzUsuńWedług mnie baza izofix to podstawa. Na bezpieczeństwie się nie oszczędza. Dzidziuś przeżyje jak będzie mieć o połowę mniej zabawek (z doświadczenia wiem, że niemowlakowi nie trzeba ich kupować w ogóle i tak dostanie ich więcej, niż jest w stanie ogarnąć). Ale może nie przeżyć, jeżeli fotelik będzie źle zamontowany. A o to nie jest trudno, bo większość z nas przenosi maluchy w foteliku (co jest zrozumiałe), a w pośpiechu nieraz są niedokładnie przypinane pasami, a przy bazie nie ma tego problemu!
OdpowiedzUsuń