Się narobiło. Posty z etykietą "życie" miały służyć upublicznieniu własnych przemyśleń i innych spostrzeżeń świata. W założeniu lekkie, łatwe i przyjemne, bo nie samymi fotelikami człowiek żyje. A tu burza nastąpiła, że pół wózkowo - fotelikowego światka o niej trąbi. W branży akurat sezon ogórkowy to trąbią z każdej możliwej strony. Gorzej niż w korku na Manhattanie, przysięgam. Niekoniecznie się przejmuję, tym co się komuś nie podoba, ale jeśli ktoś sugeruje mi, że minąłem się z powołaniem to nie byłbym sobą gdybym nie odpowiedział. Sugestia poleciała taka, że raczej powinienem tirem przez świat jeździć niż w fotelikach robić. Sugestia tym śmieszniejsza, że poczęstował mnie nią as, który jeszcze wczoraj nie widział znaczącej różnicy między isofixem a adakiem, natomiast dzisiaj bryluje na salonach z doczepionym do czoła glejtem informującym o posiadaniu wiedzy co najmniej na poziomie mistrza Yody. Superfajnie. Panie Waldku, Pan się nie boi. Nie mam zamiaru uzurpować sobie prawa do noszenia korony fotelikowego króla. Pana hegemonia w tym temacie jest niezagrożona, nawet jeśli fotele RWF to w dalszym ciągu dla Pana czarna magia i wymysł szatana. Ja prosty człowiek jestem, gdzie mnie tam na salony, za dużo słomy mi z kaloszy wystaje. Ponadto nie jestem fanem wazeliny, niezbędnej do prawidłowego funkcjonowania w Pana światku, więc raczej bym się nie odnalazł. Nie wysyłaj też mnie Pan Panie Waldku na żadne kursy. Brałem w nich udział, zanim Pan miał jeszcze świadomość, że istnieją różnice między fotelikiem a wiaderkiem. Serio. Ponadto gdyby ukończył Pan podobnie jak ja porządne technikum krawieckie, wiedziałby Pan, dlaczego jabłko spada z drzewa i co się stanie z kręgosłupem dziecka gdy pociągnie się głowę z siłą F, więc może nie wrzucałby Pan haseł pod tytułem: jakieś wykształcenie jest wymagane. Musi Pan wiedzieć, że cenię sobie również rzadką w dzisiejszych czasach umiejętność samodzielnego myślenia, do tego mam kieszonkowy słownik rozmówek polsko - angielskich, więc jestem w stanie zdobywać informacje znajdujące się trochę dalej niż na fanpejdżu. Proszę sobie wyobrazić, że nie tylko w Polsce dzieci mają foteliki samochodowe. Na koniec o Pana prywatnych wycieczkach w moim kierunku: nie nazywaj mnie Pan tchórzem, w wolnych chwilach łapię osy do szklanki a ostatnio kopnąłem bałwana, wiem co to jest odwaga. Jeśli się Panu nie podoba, że ktoś napisał jak jest to Pana problem, nie rozumiem gdzie tu jest moje tchórzostwo. Pisze Pan, że oskarżam anonimowo. Gdyby pomyślał Pan przez bardzo krótką chwilę może udałoby się Panu skleić fakty w jedną sensowną całość. Proszę spróbować, to naprawdę nie boli. Nie jestem też poszkodowany przez los, oszczędź Pan sobie żalu. Mam śliczną dziewczynę, nowy czajnik, zniżkę w mc donaldzie, talon do tesco i paszport polsatu, czego chcieć więcej od życia? Siedź Pan sobie Panie Waldku dalej w tym swoim światku, mi nic do niego, ale za porady co do sensu mojego życia serdecznie dziękuję, dam sobie radę bez nich.
Niech moc będzie z Tobą.
Hehe zastanawiałem się kiedy Waldek i spółka się odezwie bo na odcisk prawdą im się nadepnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze troszkę i Polska dzięki blogowi zobaczy jak w rzeczywistości ten rynek wygląda i jak ciężko jest "mniejszym".