W światku fotelikowym była mała burza na ten temat. Rozbiegło się o fotel BeSafe iZi Up, a dotyczy również fotela Maxi Cosi Rodi Fix i brak prowadnic pasa biodrowego, czyli podłokietników.
(Przy okazji wrzuta: drogie Maxi Cosi, tego zagłówka w oparciu kanapy być nie powinno. He he he)
Teza, że pas biodrowy w foteliku 15-36 musi układać się płasko na udach i tylko dołożenie prowadnic w postaci podłokietników temu służy jest mocno forsowana przez, wydawałoby się, mądrzejszych ode mnie. No cóż, nie byłbym sobą gdybym nie zapytał u źródła. Wersja, którą przedstawię poniżej dotyczy stanowiska firmy BeSafe. Firma Maxi Cosi obchodzi mnie jakby dużo mniej i najzwyklej w świecie nie chce mi się z nimi gadać. Ale jeśli będą chcieli skorzystać z tego co jest tu napisane, to proszę ja ich bardzo. Nie będę też się dzisiaj rozwodził na temat zmniejszenia liczby możliwych błędów przy użyciu fotela bez podłokietników względem tych z podłokietnikami. Okazuje się, że nie jest to jedyny powód dla którego BeSafe z nich zrezygnował.
Pasy bezpieczeństwa zostały zaprojektowane w ten sposób aby część biodrowa opierała się na miednicy. Podłokietniki w fotelikach 15-36 zostały zaprojektowane po to, aby odciążyć niewykształconą jeszcze miednicę u dzieci i poprawić przebieg części pasa piersiowego. Tyle, że ułożenie pasa płasko na udach powoduje odsunięcie go miejsca, w którym według projektanta pasów bezpieczeństwa powinien być, czyli od miednicy. I mamy teraz dwie opcje: albo ułożyć pas tam gdzie go być nie powinno, albo ułożyć go tam gdzie być powinien ryzykując, że miednica nie wytrzyma lub pas przesunie się na brzuch o czym nie raz czytałem.
Jakie ryzyko niesie za sobą pierwsza opcja? Ano takie, że podczas wypadku, zanim pas złapie dziecko, to rozpędzi się ono nieco i uderzy w pas biodrowy. Jeśli uderzy miednicą to ok. Gorzej, że jest ryzyko wsunięcia się pod pas i uderzenie w niego brzuchem. Okazuje się, że w skrajnym przypadku zjawisko nurkowania jest możliwe przy takim ułożeniu. Dotyczy to zbyt luźnego pasa lub źle przeprowadzonego ale jest możliwe. Jeszcze raz: pas leży płasko na udach, a nie opiera się całą powierzchnią o miednicę. Pas bezpieczeństwa działa właściwie, w momencie kiedy przylega jak największą powierzchnią do ciała. Ułożenie pasa w płaszczyźnie całkowicie odmiennej (prostopadle, a nie równolegle) od założenia i w sposób, w którym zacznie on działać "po chwili" naraża dziecko na nieprzyjemne obrażenia. Chwila w czasie wypadku, podczas którego wszystko dzieje się gwałtownie, to bardzo długo, a przebieg taki przebieg pasa nie jest idealnym rozwiązaniem.
Co z rozwiązaniem zaproponowanym przez BeSafe i odgapionym przez Maxi Cosi? Głównym argumentem za prowadnicami pasa biodrowego jest fakt, że miednica dziecka nie ma rozwiniętych wyrostków, na których u dorosłej osoby opiera się pas. Podłokietniki mają pełnić ich funkcję. I ma to sens. Tyle, że jak się okazuje miednica dziecka jest bardziej miękka od tej u dorosłego, w związku z czym jest w stanie zaabsorbować dużo większą część energii i wyrostki czy raczej ich brak nie stanowi tak wielkiego problemu, jak jest to przedstawiane. Ścisłe przyleganie pasa biodrowego do tej części ludzkiego ciała do której jest przypisany dodatkowo znacznie mniejsza siłę jaka zadziała biodra dziecka. Przy prawidłowym przebiegu tego pasa nie ma również ryzyka, że pas przesunie się na brzuch lub dziecko osunie się na pas. Przyczyna jest prosta: pas działa od razu i do minimum ogranicza jakikolwiek ruch tej partii ciała dziecka.
Żeby nie było, w przypadku foteli 15-36 żadne rozwiązanie nie jest idealne. W obu możemy dopatrzeć się jakiegoś ryzyka. Przedstawiciel BeSafe Jan Brunes przedstawia to w sposób taki, że ta firma wybrała mniejsze zło. Ułożenie pasa biodrowego w fotelu bez podłokietników zmniejsza ryzyko odniesienia obrażeń i tego się trzyma. Dlatego też, na co zwraca uwagę, ważne jest aby przewozić dziecko w fotelach z uprzężą jak najdłużej, nawet do czwartego roku życia, a nie jak jest to popularne, zmieniać fotelik w momencie kiedy dziecko osiągnie trzy lata. Fotelik ma służyć minimalizowaniu ryzyka odniesienia obrażeń podczas wypadku i pomimo jego zastosowania takie mogą nastąpić, jednak będą one dużo mniejsze gdy wybierzemy optymalne pod względem bezpieczeństwa rozwiązanie. Konieczna do tego jest przymiarka dziecka w foteliku i w samochodzie oraz sprawdzenie przebiegu pasa. Może się okazać, że przy jednym dziecku przebieg pasa jest bardziej dopasowany przy pierwszym wariancie, przy innym dziecku lepiej się sprawdzi drugie rozwiązanie.
Z dużą radością czytam, że jest na tym świecie ktoś, kto mówi fanatykom religii ADAC to samo co ja, zapewne będąc branym za heretyka, pietruszkarza czy zwykłego nadętego buraka. Brak mi w dotychczasowych dywagacjach kilku kluczowych kwestii, które chciałbym zasygnalizować: wpływ fotelika na wytarcie tapicerki w samochodzie, zakup bezpiecznego fotelika w cenie do 150zl do Tico, zakup trzeciego fotelika do czwartego samochodu, nie musi być super, bo super jest pierwszy w drugim aucie.
OdpowiedzUsuń