osiemgwiazdek.pl

środa, 29 października 2014

Czemu foteliki RWF są droższe od foteli FWF ?

Często słyszę to pytanie od rodziców. Patrząc na fotele na półce te przodem i tyłem wyglądają w zasadzie tak samo, różnica - z grubsza dwukrotna - jest widoczna na cenie. I odwiecznie pytanie: Panie! Ale dlaczego te fotele są takie drogie?!


Żeby było łatwiej na początek testy zderzeniowe foteli w tej samej grupie wagowej, ale z różnym systemem zabezpieczeń:


Przodem z własnymi pasami:




Przodem z osłoną tułowia:





I tyłem:



Podczas wypadku na wszystko co jest w aucie działają duże siły. Na tyle duże, że potrafią z całego samochodu zrobić pół samochodu:




Przewagą fotela montowanego tyłem do kierunku jazdy nad montowanym przodem jest to, że w tym pierwszym wszystkie siły występujące podczas wypadku są absorbowane przez fotelik, a w tym drugim przez dziecko. Siły są tak duże, że w przypadku dziecka ważącego 25kg fotelik montowany tyłem podczas wypadku musi wytrzymać nacisk pół tony. I to jest sedno całej sytuacji.

Żeby fotel był w stanie spełnić swoją funkcję (czytaj: ochronić dziecko podczas wypadku) potrzebuje znacznie solidniejszej konstrukcji, która mogłaby utrzymać taki ciężar:



Lepszy plastik, stalowe elementy, dodatkowe pasy mocujące. Te rzeczy nie rosną na drzewach, trzeba je zrobić i za nie zapłacić. Czyli koszty. Podnieście pierwszy lepszy fotel przodem i tyłem, różnica w wadze jest zasadnicza, płacicie za elementy, które łatwo możecie poczuć na ręce.

I znowu: te wszystkie elementy są po to, żeby Wasze dziecko było bezpieczne. W fotelach montowanych przodem do kierunku jazdy ciało dziecka podczas zderzenia trzyma się uprzęży fotelika. Uprząż nie chroni szyi Waszej Pociechy, uprząż jest do 18kg, fotel montowany przodem jest dużo prostszym urządzeniem. I dlatego tańszym.

Dobre fotele RWF są do 25kg, do tej wagi można śmiało jeździć i używać własnych pasów fotelika, w fotelach FWF poza Advansafixem nie znajdziecie modelu, który pozwalałby na używanie pasów własnych dla dziecka ważącego więcej niż 18kg. Bo te fotele są najzwyklej w świecie cienkie jak Wawrzyniak na Euro. Oczywiście są ładnie opakowane i z dobrym pijarem, ale to tak jakby ubrać menela w garnitur i zrobić z niego swojego adwokata. Głupota.

Matematyka? Markowy fotel przodem nie wyglądający jakby był zrobiony z liści to koszt minimum 800zł. Porządny fotel tyłem zaczyna się od 1200. Czyli droższy o połowę. Fotel montowany tyłem jest pięciokrotnie bezpieczniejszy i może być używany dwa razy dłużej. Dalej wydaje Wam się różnica tak diametralna? Proste.

niedziela, 26 października 2014

Fakty i mity o fotelikach RWF

Dawno nie byłem, sorry.

Wpadła dzisiaj panna na mój komercyjny kwadrat, ładna trochę, z wyglądu nawet jakby kilka książek miała w domu. Głównie o modzie pewnie ale ok. Humor miałem taki jak teraz, więc niezbyt, z kolei w takich momentach klimat nie sprzyja merytorycznym dysputom. Po prostu nie jestem miły, powinienem siedzieć w szafie i nie wychodzić między ludzi. Klientka startuje z hasłem, że znany i kochany by chciała kupić.
- Nie mamy. Przodem on jest, a to bzdura.
- Tyłem ja nie mogę wozić dziecka.
- Bo?
- Bo często jeżdżę autostradą.
- Jakiś zakaz wprowadzili?
- Bardzo śmieszne. Często muszę się do dziecka odwracać.
- Po co?
- Butelkę podać albo inne takie.
- A jak dziecko będzie przodem to nie będzie się pani musiała odwracać?
- Nie rozmawiam z panem. Do widzenia.

No i dobrze się złożyło, też nie miałem ochoty na pogadankę. Ale skłoniła mnie ta i setka podobnych nawijek żeby pochylić się nad mitami wyrosłymi przy fotelach tyłem. I przodem.

1. Fotel tyłem zajmuje więcej miejsca. 

Prawda, ale tylko w momencie, w którym nie wiemy jak działają foteliki. Fotelik RWF stawiamy w aucie, ustawiamy fotel pasażera na styku i hajda. Paradoksalnie te foteliki zajmują najwięcej miejsca przy najmniejszych dzieciach. Historia prosta: przy rocznym maluchu potrzebujemy dużego nachylenia, żeby mu głowa nie wisiała na klatce piersiowej. Im dziecko starsze tym fotelik dajemy bardziej do pionu. Fotel przodem faktycznie potrzebuje mniej miejsca, pod warunkiem, że nie mamy wypadku.





Prawda jest taka, że nikt nie pamięta/nie wie/nie chce żeby zostawić wolną przestrzeń (50cm od skraju kanapy) między dzieckiem a fotelem pasażera. Efekt taki, że przy dzwonie jest całkiem spora szansa, na porządne połamanie dziecku nóg. Jeśli dodamy do tego większościowo z dupy pozapinane foteliki możemy się spodziewać, że nasza pociecha wywali soczystego barana w oparcie fotela. Gdybyśmy woleli uniknąć tego typu atrakcji to okaże się, że fotelik montowany tyłem zajmuje tyle samo miejsca co fotelik montowany przodem. Ot, taka ciekawostka. 

2. Matka siedzi z przodu.

Ta akcja wiąże się całkiem mocno z punktem pierwszym i kibicuję jej z całego serca. W skrócie rozbiega się o to, żeby nikt nie siedział obok dziecka bo przy wypadku można palnąć dziecko ręką jak bejzbolem. Fajnie, fajnie. Tyle, że bez sensu. Po raz, w życiu nie słyszałem, żeby dziecko w aucie zostało zabite matką. Po dwa, dużo większym zagrożeniem dla dziecka od matki jest jazda przodem. Jeśli matka chce siedzieć z przodu to jest szansa, że fotela tyłem już się nie zmieści. Więc musi być przodem. Czyli bzdura.

3. Fotelik musi mieć gwiazdki.

Jeśli lubimy astronomię to się zgadzam, tyle, że praktyczniej byłoby kupić teleskop. Z gwiazdkami są dwa zajebiste problemy. Pierwszy to taki, że wmówiono wam, że są one gwarantem bezpieczeństwa. Drugi, że wmówiono wam to na tyle skutecznie, że wybór fotela sprowadza się do umiejętności liczenia do pięciu, Równie dobrze moglibyście zostawić to waszym dzieciom. 


Adac mierzy siły działające na szyję dziecka i doskonale wie, że w fotelach montowanych przodem są one zbyt wysokie i mogą skutecznie pozbawić wasze dziecko głowy. Ale ma to w dupie. Gdybym mógł być przez 5 minut szefem tej gildii poszedłbym do kierownika testów i wyjechał z taką propozycją: "Hans, skończyły nam się manekiny, przyprowadź swoje dziecko. Wolałbyś testować te z widokiem na 5* czy raczej tyłem, których nie potrafimy montować?" Pewnie w odwecie zbombardowałby kilka naszych miast, jednak byłaby szansa na zmianę sposobu oceniania i zaniechania promowania różnego rodzaju konstrukcji, To, że fotelik ma pierdyliard gwiazdek daje wam pewność, że nie rozleci się w puch przy wypadku. Ale, że dziecku nic się nie stanie to już niekoniecznie. Najbliżej takich gwarancji jest Test Plus, którego jak dotąd nie przeszedł żaden fotelik montowany przodem do kierunku jazdy.

4. Dziecko nie lubi jeździć tyłem.

Bzdura, niestety z logicznym wytłumaczeniem. Często jest tak, że dzieci w pewnym momencie użytkowania 0-13 dostają lekkiego pierdolca i trudno z nimi przemieścić się na kilometr nie zjadając przy tym własnych paznokci. Matka w akcie rozpaczy leci po nowy fotelik, nie trafia do mnie i kupuje montowany przodem, Dziecko z nowego nabytku jest na ogół jest zadowolone, histerie ustają, a matka wysyła w eter informację, o tym, że zmiana kierunku jazdy zapobiega suszom, płaczom i tornadom. Tyle, że kierunek jazdy nie ma związku z samopoczuciem dziecka. Problemem jest pozycja w pierwszym foteliku, która najzwyklej w świecie starszym dzieciom nie odpowiada. Zmiana na większy fotel montowany tyłem do kierunku przynosi dokładnie te same rezultaty. Niestety, niewiele osób o tym wie.

5. Tyłem dziecko nic nie widzi.

Jeśli nie założy mu się czapki na oczy to widzi. Nawet nie chce mi się tutaj rozpisywać bo to śmiech jakiś jest. Dla tych co nie łapią się w topografii auta: poniżej zdjęcie tylnej szyby. 



6. Dziecko nie będzie miało gdzie trzymać nóg i mu one nie urosną.

W Szwecji wszyscy jeździli bądź jeżdżą tyłem, a jakoś nie wyglądają jak jamniki. Wręcz przeciwnie, ich średnia wysokość to 181,6cm i są drugą na świecie nacją pod tym względem (jakby kogoś interesowało to Holandia pierwsza, a my mniej więcej tak jak w rankingu FIFA). Poniżej pięciolatek w fotelu RWF. Nogi ma do końca.



Na dzisiaj będzie. Może jeszcze kiedyś coś.