Dzień 78.
Powiało lekko w żagle. Gdzieś na horyzoncie widać przebłyski sugerujące ominięcie mielizny. Co prawda widmo Czarnej Dupy cały czas wisi nad łajbą, ale pewne znaki na niebie i ziemi wskazują, że przy odpowiednim trzymaniu sterów jest szansa wypłynąć na szerokie wody. Razem z Pierwszym Oficerem zdecydowaliśmy się na bezpardonowe zaostrzenie kursu, co zapewne nie będzie na rękę obcym banderom i może doprowadzić do starcia bezpośredniego, ale raczej nie mamy nic do stracenia. Zresztą, obce bandery co raz przeprowadzają kontrolowany abordaż, póki co wywołując jedynie salwy śmiechu z naszej strony. Żeby nie było za prosto to wojujemy na wszelkich możliwych frontach. Również - a raczej przede wszystkim - z tymi co zaopatrują (bądź nie chcą tego robić) naszą krypę. Jak na razie jedna bitwa została wygrana (a jak!) za pomocą eleganckiego blitzkriegu wspieranego metodami wybitnie pirackimi, wynik drugiej i trzeciej (niestety, obie bardziej pozycyjne) sprawdzimy w poniedziałek, ale jeśli nie wygramy to innych zwycięzców nie będzie. Raczej mała apokalipsa i delikatny bałagan spowodowane wystrzałem armat większego kalibru. I tyle o sytuacji froncie.
Z rzeczy bardziej bliskich marynarzom. No tutaj to muszę posiłkować się rumem bo na trzeźwo nie przejdzie.. Więcej rumu.. Honor Pierwszego Oficera został dzisiaj zhańbiony przez pewnego szczura lądowego. Sytuacja zapewne znana innym kapitanom, oficerom czy nawet majtkom pokładowym. Boli tak samo każdego. Klasyczna wizytacja na łajbie, wgląd w towary znajdujące się pod pokładem, gadka szmatka że transakcji by dobił, tylko pokaż pan jak ten tron w moim kajaku prezentować się będzie. Pierwszy bez oporu łapie tron pod pachę, statek opuszcza i idzie w kajaku montować. Zamontował, pokazał, wytłumaczył jak zrobić klar pełen, pół godziny w niesprzyjającej aurze przy tym stracił. Wszystko pięknie dopóki szczur lądowy z tabletem nie wyjechał, że transakcja owszem ale w cenie, w której po odjęciu kosztów w sakwie Kapitana na dwa piwa zostaje, bo taką cenę to on akurat na ceneo trafił, a jak nie to on serdecznie dziękuje za obsługę i do widzenia. Pierwszy kulturalnie kazał się dupkowi wypchać, wrócił wkurwiony jak sto pięćdziesiąt z tronem w ręku i stwierdzeniem, że ludzie to jednak świnie są. Nie pozostało mi nic innego jak tylko się z nim zgodzić i zaproponować dobre cygaro w postaci białego marlboro w miękkim pudełku. Co następuje? Układ niestety żenujący i poniżający obie strony ale konieczny w obliczu braku szacunku dla pracy drugiej osoby. Na dniach na mojej łajbie wprowadzona zostanie zasada, że każda chęć wyniesienia czegokolwiek poza jej obszar i skorzystania z pełnej wiedzy Pierwszego bądź mojej (czyli Kapitana) będzie wiązać się z wkładem wysokości pięćdziesięciu złotych dukatów, zwracanym przy dobiciu transakcji. Amen, rum się skończył a tłumaczyć dalej mi się nie chce. Ahoj z tym szczurem.
Arrrrh! Po kroćset!!! Dawaj mnie tego szczura to tablet od najmniejszej do największej dziury mu przeciągnę. Arhhhh!!! A było go jak dorsza wypatroszyć, a flaki na rei powiesić co by inni wiedzieli że pracę innych trzeba szanować. Popieram pomysł z kaucją!!! Powiem więcej, jakieś wyszukane wygibasy potraktowałbym jako usługę.
OdpowiedzUsuńNiestety dziecko ucierpi najbardziej bo facjata tego ziutka sugerowała, że samodzielny montaż rwf na pasy przedstawia poziom trudności podobny do rozszczepienia atomu i szczerze nie widzę go z instrukcją i szwagrem montujących fotelik. No, ale osiem dych piechotą nie chodzi.
Usuń80 pln!? Następnym razem gdy jakiś goguś zacznie ci machać ceneło albo jakimś innym alecośtam na tablecie to zgódź się na jego warunki. Sprzedaj mu fotel w cenie z alecośtam. Przy pakowaniu towaru upuść dwa razy, zerwij hologramy, porwij gwarancje i będzie miał jak aukcji ;)A i niech montuje sam bidulek... Wiem chodzi Ci o bezpieczeństwo dzieci, ale pomarzyć dobra rzecz ;)
OdpowiedzUsuńCzasami mam po prostu ochotę na ciekawą kombinację z lewym łokciem i prawym kolanem w roli głównej ale jakoś nie przystoi ;)
UsuńNie tędy droga. Nie odgryzaj się klientowi, nie działaj na jego szkodę. Moja rada, która sprawdza się przy handlu rowerami:
Usuń- załatw sobie jakieś przydatne gadżety z dużą marżą (nie wiem, może zabawkę żeby dziecko miało się czym zająć podczas jazdy? Wskaż korzyść płynącą z tej zabawki.),
- jak klient chce rabatu, zaproponuj mu ten gadżet za złotówkę (żeby było na paragonie).
- Stracisz nie 80zł gotówki, ale kwotę zakupu gadżetu, a klient będzie mieć poczucie, że wyszedł "na swoje".
- Wmów sobie, że go przechytrzyłeś.
- Zawieś w firmie worek treningowy, choć wiem, że to nie to samo co zobaczyć grymas bólu po trafieniu w wątróbkę. Też trenuję muay thai. Jestem w tym cienki jak dupa węża, ale bez tego bym zwariował i przyszedł któregoś dnia do pracy z siekierą.
chlopie, powinienes wyszukiwac tematy dla Ryska Cebuli z TVN-u, jestes niezly, trzymaj tak dalej i nie daj sie przekupic !!!
OdpowiedzUsuńDzięki. Dam radę, póki co ofert korupcji nie zanotowałem, kilka pogróżek jedynie.
UsuńJako sprzedawca w biznesie, zrozumiałem doskonale o co chodzi autorowi tego posta. To okropne kiedy człowiek stara się mocno, nie jest nachalny tylko szczerze i kulturalnie przedstawia argumenty za i przeciw, a klient odwraca się i klika "kup zaraz", bo tam cena jest pare groszy tańsza (taka, że szczur lądowy ma na dwa piwa :))
OdpowiedzUsuńBiznes to biznes, w nim nie ma sentymentów. 50 zł za poradę a paragon będzie? Bo cię w skarbówka dopadnie. Konkurencja będzie miała ......... Oj będzie miała.
OdpowiedzUsuńUsługa montażu fotelika. Jaki problem? A konkurencja co będzie miała, bo nie złapałem?
UsuńNo wyżej chyba ktoś właśnie z konkurencji. Już szykuj się na kontrole hehe. Logiczne, że w takim sklepie ma się program księgowy, w którym choćby ręcznie można dodać pozycję usługę montażu i każdy będzie szczęśliwy łącznie z urzędem skarbowym i Panem Rostowskim na czele :)
OdpowiedzUsuń